Najmniejsza stolica w Europie a ma tyle do zaoferowania! Ze swoimi ponad 320 zabytkami to jedno wielkie muzeum pod gołym niebem. Jakże pięknie błękit morza kontrastuje tutaj z żółtawymi, barokowymi pałacami, kamieniczkami i fortyfikacjami pamiętającymi czasy Zakonu Joannitów.
Malta coraz bardziej zaskarbia sobie uznanie polskich turystów. To najbardziej słoneczne miejsce w Europie, w którym przez większość roku temperatury nie spadają poniżej 20 stopni.
Wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO stolica wyspy - Valletta - tak jak cała Malta, to architektoniczny i kulturowy misz masz. Przez stulecia obyczaje, język i kultura arabska pomieszały się tutaj z francuskimi, brytyjskimi i włoskimi.
Maltański Dawid kontra turecki Goliat
Mimo, że ten maleńki kraj leży blisko afrykańskiego, arabskiego świata, katolicy stanowią tu aż 96 procent ludności a jego dwie największe wyspy: Malta i Gozo są wręcz obsiane kościołami, katedrami i bazylikami. Dlaczego? A no, w starożytności rozbił się u brzegów Malty św. Paweł z Tarsu. I choć spędził tu tylko trzy miesiące, wystarczyło to, aby przekonać ludność do wiary w Chrystusa. I nie wykorzenili jej nawet Arabowie, którzy podbili maltańskie wysepki na ponad dwa stulecia.
Próbowali to zrobić później, w 1565 roku Turcy, ale maleńka Malta obroniła się przed osmańską nawałą dzięki bohaterstwu mieszkańców i zakonu Joannitów, zwanych Kawalerami Maltańskiego.
Turcy rzucili się na wyspę w liczbie około 40 tysięcy żołnierzy (niektóre źródła podają nawet 48 tys.), z kolei obrońcy mieli do dyspozycji ok. 9 tysięcy żołnierzy, w tym 592 rycerzy zakonnych.
Jak powstała Valletta
Największa flota, jaka kiedykolwiek pływała po Morzu Śródziemnym choć zadała znaczne straty obrońcom, to jednak musiała się wycofać, gdy Turcy dowiedzieli się, że Maltańczykom z odsieczą płynie wicekról Sycylii. To zasługa Wielkiego Mistrza zakonu, Jeana de la Valette (poniżej jego pomnik na jego placu - Pjazza Jean de Valette), który znakomicie dowodził obroną fortów na wyspie: St. Elmo, St. Angelo i St. Michael. Nie mniej, po odparciu oblężenia i gorzkiej porażce, sułtan Sulejman Wspaniały planował powtórzyć atak na Maltę, zbierając kolejną potężną flotę.
Valette nie mógł czekać. Przystąpił do budowy nowego, ufortyfikowanego miasta a zarazem stolicy wyspy. To właśnie od jego imienia nosi ona nazwę Valletta. Stolica powstała naprzeciwko Wielkiego Portu i miasta Birgu (Vittoriosa). Mimo, że Valletta została zbombardowana podczas II wojny światowej a zniszczenia były ogromne, została pieczołowicie odbudowana. Zresztą, ta rewitalizacja budynków trwa do dziś.
Łatwa do zwiedzania
O Valletcie mówi się, że została zbudowana przez „dżentelmenów da dżentelmenów”. Choć to stolica, to jednak żadna metropolia. Ot , 6-tysięczne miasteczko, naszpikowane zabytkami począwszy od fortyfikacji obronnych po kamieniczki, pałace, kościoły i muzea.
Tak duża ilość ciekawych miejsc na tak małej powierzchni to duże udogodnienie dla turysty. Nie trzeba dużo chodzić, a jeśli chcemy zrobić sobie przerwę, to pod nosem mamy kawiarnie, restauracje, lodziarnie i parki, w których schronimy się przed maltańskim słońcem.
Architektoniczny misz - masz
Valletta to nie tylko imponujący Wielki Port, fortyfikacje, pałace, kościoły i muzea, to również architektoniczne detale, które zauważymy spacerując wąskimi , brukowanymi uliczkami stolicy: balkony, drzwi, kołatki czy klamki. Tą maltańską architekturę, będącą miksem kilku stylów od tunezyjskiego, po włoski, francuski i brytyjski można podziwiać godzinami. Obok średniowiecznych budowli z czasów Joannitów stoją czerwone budki telefoniczne z czasów Imperium Brytyjskiego, figury świętych a do tego kolorowe witryny sklepów z markami Gucci czy Tommy Hilfiger.
Ach, te balkony!
Charakterystyczne, drewniane balkoniki na maltańskich kamienicach to "il-gallerija". Arabowie, za których weszły one w średniowieczu do wyspiarskiej architektury, nazywali je "Mashrabiya". Zachwycają nie tylko elegancją, kolorami ale i oryginalnością. To bez wątpienia jeden z symboli Malty. Za panowania arabskiego w średniowieczu balkoniki były dla kobiet oknem na świat, bo większość czasu spędzały one "przy garach".
Gallerije były też swego rodzaju wentylacją mieszkań, pełniły też funkcje ozdobne jak i nieco powiększały ich metraż. Świadczyły również o prestiżu i majętności gospodarza.
Najpiękniejsze balkony zobaczycie właśnie w Valletcie, ale również te na maltańskiej "prowincji" zrobiły na mnie wrażenie, m.in. w takich miasteczkach jak Mdina, Rabat czy Birżebbuġa. Czerwone, brązowe, niebieskie, granatowe, fioletowe, ale zdarzały się i w innych kolorach.
Kołatki i kapliczki
Kolejną rzecz, na którą zwróćcie uwagę będąc na wyspie, to maltańskie kołatki, klamki, nazwy domów, misternie zdobione bramy oraz kapliczki z wizerunkiem lub rzeźbą Matki Boskiej. Takich pięknych kołatek nie widziałem nigdzie w Europie. Jedne mają wizerunek lwów, ryb, koników morskich, ptaków, inne - urodziwych niewiast czy muszelek.
Kołatki wspaniale komponują się z kolorowymi, drewnianymi drzwiami i nazwami domów.
Spełniają nie tylko funkcję praktyczną – stukania do drzwi, w przeszłości świadczyły o prestiżu i statusie właściciela. Im czyściejsza, bardziej wypolerowana, tym w domu ponoć jest schludniej i ładniej.
Jak dotrzeć?
Najlepiej samolotem. Albo bezpośrednie, tanimi liniami lotniczymi (wyszukacie je np. na stronach: Skyscanner, KAYAK czy Wizz Air)., wykupując na własną rękę noclegi (np. Booking, Airbnb czy KAYAK). Zorganizowane wyjazdy (przelot, hotel, wyżywienie z opcją all inclusive , ubezpieczenie itd.) znajdziecie w takich biurach biurach jak Itaka, Exim Tours czy Rainbow. Szczególnie po sezonie tygodniowy pobyt w trzygwiazdkowym hotelu ze śniadaniami można kupić już za około tysiąc zł od osoby. A podkreślę, najlepiej na Maltę wybrać się w kwietniu, maju lub październiku. No chyba, że ktoś wyłącznie nastawia się na zwiedzanie, to wtedy w porze zimowej też jest przyjemna aura i kilkanaście stopni Celsjusza. Można jednak dolecieć do Sycylii i stamtąd wybrać się katamaranem lub też promem na Maltę.
Jak zwiedzać?
Po samej stolicy wystarczą nam po prostu nogi i wygodne obuwie. Większość zabytków i restauracji skumulowanych jest w rejonie ul. Republiki i pobocznych arterii. Do Trójmiasta, czyli miast Birgu (Vittoriosa), Cospicua oraz Senglea dostaniemy się promem Valletta Ferry Services z nabrzeża u stóp Górnych Ogrodów Barraka (1,50 euro w jedną stronę lub 2,80 euro w dwie strony).
A co z resztą atrakcji na Malcie? Bo przecież czeka na Was Miasto Ciszy (Mdina), katakumby w Rabacie, rotunda w Moście, jaskinia Blue Grotto czy kolorowe łódki luzzu w Marsaxlokk.
Zwiedzać wyspę możecie na własną rękę, wynajętym samochodem (od 25 euro za dobę), busami albo taksówkami. Najlepiej komunikacją miejską, bo jest ona bardzo rozwinięta. Z kolei jeśli wypożyczacie auto, pamiętajcie, że na wyspach maltańskich obowiązuje ruch lewostronny – pozostałość w spadku po Imperium Brytyjskim.
Jeśli chcemy korzystać z komunikacji autobusowej ściągnijcie sobie na telefon aplikację Tallinja i kupcie plastikową kartę Tallinja Card. Ja wybrałem opcję 7-dniową za 25 euro na przejazdy bez limitu (również nocą, włączając w to specjalne kursy TD). Kartę możemy kupić na lotnisku albo w Valletta Bus Terminal. W cenie karty możemy też bezpłatne korzystać z rowerów przez pół godziny rowerów na terenie Valletty i najbliższych okolic.
Z kolei sąsiednią wysepkę Gozo najlepiej zwiedzić tuk tukiem, z lokalnym przewodnikiem lub biurem podróży. Dopłyniemy tam z portu w Cirkewwa ale i Sliemy. Szczegóły znajdziecie TUTAJ. Z kolei do Comino są rejsy zarówno z portu w Cirkewwa ale i Sliemy czy Bugibba.
Co zjeść?
Restauracji z dobrym jedzeniem w Vallecie jest multum, więc na pewno znajdziecie coś dla siebie. Ja polecam Wam Trattoria di Mare przy ul. Republiki 64 (jeśli polujecie na owoce morza) i LaPira Maltese Kitchen przy ul. Merchants 35 (jeśli chcecie posmakować maltańskiego królika). Dopełnieniem kulinarnej uczty będzie pyszna kawusia w kawiarni
Caffe Cordina przy ul. Republiki 244. Również przy tej ulicy mieści się jedna z najlepszych lodziarni n wyspie – Amorino.
Zanim na stół "wjechał " królik, były smaczne przystawki. Szczególnie polecam Ħobż biż-żejt – kanapkę przygotowywaną ze składników, jakie zwykle Maltańczycy i Gozańczycy mają w lodówce. Na pieczywo posmarowane oliwą i świeżo roztartymi pomidorami kładzie się kapary, ser i tuńczyka.
Po obiedzie było winko z lokalnej winiarni. Zarówno białe jak i czerwone jest doskonałe! Trzy butelki na pięć osób? W głowie się zakręciło, a przecież przed nami było jeszcze tyle do zobaczenia! Dodam, że będąc na Gozo czy Malcie warto też spróbować lampuki, czyli soloną rybkę z grilla lub w tarcie z oliwkami i szpinakiem.
Z kolei na śniadaniowym hitem jest pastizzi – chrupiące, ciepłe paszteciki z włoskiego ciasta , nadziewane serem ricotta lub pastą z zielonego groszku. Najsmaczniejsze w Vallecie kupicie np. w barze Manuela, przy ul. Merchants 57.
SPACER PO STOLICY
Promenada
Spacer po stolicy zacząłem od przystanku autobusowego we Florianie, na przedmieściach Valletty. Przyjechałem tu z Bugibba (tam nocowałem) autobusem linii nr 41. Od razu w oczy rzucił mi się imponujący Kościół św. Publiusza z I połowy XVIII w. , ozdobna brama w kształcie łuku triumfalnego (Porte des Bombes) czy zabytkowa promenada Mall piękną zielenią i ławeczkami. Podczas spaceru obejrzymy pomniki, przedstawiające wybitne postaci w historii Malty.
Zwiedzanie zacząłem wcześnie rano, więc razem ze mną z autobusu wysiedli pracownicy administracji, lokali handlowych, usługowych czy muzeów. Słońce dopiero „wstawało”, gdy minąłem fontannę Trytona i Bramę Miejską – wrota do cudnej Valletty (przy niej znajduje się również terminal autobusowy)
Fontanna Trytona w trzech odsłonach
To wbrew pozorom, dość młoda, modernistyczna instalacja. Powstała w 1959 roku. Naturalnie, motyw wodotrysku i morskich bożków nawiązuje do związków Malty z morzem.
Parlament Malty
Nowoczesny design budynku nijak ma się do zabytkowej zabudowy Valletty. Jedynie , co go łączy z nią łączy, to oczywiście kolor. Gdzie był konserwator zabytków, gdy zatwierdzono projekt? To, tak oczywiście, pół żartem.
Opera Królewska – wybudowana przez Brytyjczyków w 1866 roku, kompletnie zniszczona podczas bombardowania hitlerowców w 1942 roku. Dziś to teatr pod gołym niebem, w postaci tzw. trwałej ruiny.
Opera Królewska z perspektywy pomnika Jeana de la Valette.
Kościół św. Katarzyny z Aleksandrii przy Victory Square (Misrah il-Vittorja), w którym modli się społeczność włoska na Malcie. Obok stoi Oberża Włoska.
Pierwsze z kilku muzeów - Narodowe Muzeum Archeologiczne – zwiedzicie w Zajeździe Prowansalskim. Znajduje się w nim największa na wyspie kolekcja starożytnych artefaktów na czele z najmniejszą figurką znalezioną na Malcie – Śpiącą Wenus. Warto tu przyjrzeć się też opisom i planom wszystkich świątyń megalitycznych na wyspie (ul. Republiki, czynne 10.00-16.00, bilet normalny 5 euro, studenci i seniorzy po 3,50 euro).
Kolejna budowla, którą się zauroczyłem to Zajazd Kastylijski, czy jak kto woli Oberża Kastylijska. To jedna z ośmiu oberży, które wybudowali członkowie Zakonu Maltańskiego w Valletcie. Dlaczego ośmiu? A bo zakon był podzielony na 8 odłamów językowych. Każdy z nich miał swoją kaplicę w Konkatedrze Św. Jana, każdy też miał swoją oberżę, czyli miejsca, gdzie zatrzymywali się rycerze z danego regionu. Do dziś z ośmiu oberży uchowało się pięć. Obecnie Oberża Kastylijska (Auberge de Castille) jest siedzibą Premiera Malty.
Pałac Wielkich Mistrzów
Symbol potęgi i bogactwa Zakonu Maltańskiego (Joannitów), obecnie mieści się tu Kancelaria Prezydenta oraz siedziba Parlamentu. Pałac na Placu Św. Jerzego od 1571 roku był siedzibą władców Malty, począwszy od wielkich mistrzów, po brytyjskich gubernatorów po obecnego prezydenta kraju. Obecnie jest tylko częściowo udostępniany do zwiedzania (bilety po 10, 7 i 5 euro, zwiedzanie w godz. 9.00 – 17.00).
Zbrojownia (chwilo nieczynna) to kolekcja eksponatów z czasów Malty m gdy jeszcze nie było na niej Zakonu Joannitów, przedmioty z Wielkiego Oblężenia (w tym również te tureckie zdobyte przez szpitalników), bogato zdobione zbroje wielkich mistrzów i rycerzy oraz ogromna kolekcja XVII-wiecznych mieczy i szabel, pistoletów oraz strzelb.
Plac Św. Jerzego. Z lewej fontanna z piaskowca z figurą orła i głową fauna w narożniku budynku Starej Gwardii Centralnej. Z prawej - pomnik Sette Giugno, czyli maltańskiego święta narodowego obchodzonego 7 czerwca. Upamiętnia on tragiczne wydarzenia z 1919 roku, kiedy to po serii zamieszek wywołanych przez Maltańczyków, brytyjscy żołnierze otworzyli ogień do tłumu, zabijając cztery osoby. Doprowadziło to do eskalacji nastrojów antybrytyjskich i wzrostu poparcia dla partii prowłoskich, które zakwestionowały brytyjską obecność na wyspie.
Pomnik zamordowanej dziennikarki śledczej Daphne Caruany Galizia.
Ujawniła ona ujawniła korupcyjne powiązania między jednym z maltańskich biznesmenów a członkami rządu. Jej publikacje doprowadziły do przedterminowych wyborów parlamentarnych na Malcie w 2017 roku. Zlecono jej zabójstwo.
W 2017 r. miejscowi gangster wysadził w powietrze samochód dziennikarki za pomocą bomby podłożonej w podwoziu za pomocą telefonu komórkowego. 5 lat później on i jego brat, który uczestniczył w morderstwie, zostali skazani. Zamach doprowadził w 2020 do dymisji premiera Malty Josepha Muscata.
Spacerując po centrum stolicy, warto uciec od tłumu w wąskie, zaciszne uliczki.
Casa Rocca Piccola (ul. Republiki 74): to jedyna spośród wszystkich arystokratycznych rezydencji w Valletcie , którą można zwiedzić.
XVI-wieczny pałac, wybudowany zamówienie rycerza Don Pietro La Rocca od kilku wieków jest własnością rodziny de Piro - jednego z najstarszych maltańskich rodów. Przybyli na Maltę w 1530 roku razem z joannitami. Oryginalne wyposażenie z minionych epok wraz z dziełami sztuki obejrzycie za 9,50 euro. Do tego malowniczy ogród oraz podziemne tunele, na końcu których wydrążono schrony przeciwlotnicze.
Na samym końcu Placu Republiki znajduje się Biblioteka Narodowa Malty a przed nią pomnik królowej Wiktorii. I tu ciekawostka: za kształt budynku odpowiadał Stefan Ittar, architekt z polskimi korzeniami. W bibliotece znajdziemy księgi Joannitów oraz z czasów panowania Imperium Brytyjskiego.
Konkatedra Św. Jana
Absolutne „must see” w zwiedzaniu Malty i jej stolicy. Budowla bardzo surowa z zewnątrz, po wejściu do niej wręcz oszałamia przepychem barokowych zdobień i malowideł. Za 15 euro (tyle kosztuje bilet normalny) przeniesiemy się w wręcz baśniowy świat rodem z XVI i XVII wieku. Powiem szczerze, że takiego barokowego „zawrotu głowy” nie doznałem dawno od czasu zwiedzania Drezna i klasztoru w niemieckim Neuzelle!
Całe sklepienie nawy głównej jest pokryte malowidłami przedstawiającymi sceny z życia św. Jana Chrzciciela. Odpowiada za to włoski artysta, Mattia Preti. Jego autorstwa są też obrazy malowidła w kaplicach bocznych. Imponuje również posadzka, wypełniona pięknie rzeźbionymi płytami z ponad 400 herbami rodowymi rycerzy. Ale to dopiero początek artystyczne uczty.
Podziwiać bez końca można również piękno każdej z bocznych kaplic, na dekoracje których grosza nie żałowały europejskie rody. Dlaczego jest ich aż 9 ? Bo Zakon Szpitalników tworzyli rycerze m. in. z Włoch, Niemiec, Francji, Anglii, Kastylii czy Portugalii, więc chcieli mieć kaplice, w których modliliby się we własnych językach.
Przy wejściu wraz z biletem otrzymamy audioguide'a, który krok po kroku opowie nam o wszystkich obiektach w konkatedrze.
„Wisienką na torcie” będzie oratorium z jednym z największych dzieł barokowego mistrza - Caravaggio (i jedynym podpisanym przez tego artystę). Obraz przedstawia biblijną scenę ścięcia św. Jana Chrzciciela – patrona Joannitów. Jest tu jeszcze drugie, o wiele mniejsze dzieło Caravaggio – pt. „ Św. Hieronim piszący”, przedstawiające czaszkę będąca atrybutem Hieronima ze Strydonu. Oczywiście czaszka ma symbolizować do przewodniego motywu w baroku- strachu przed przemijalnością i śmiercią.
Po zjedzeniu pysznego pastizzi z serem i wypiciu kawki w knajpce Manuela , pobiegłem na wybrzeże. Kolejne dwie godziny spędziłem w Narodowym Muzeum Wojny i Forcie św. Elma (wstęp 10 euro, czas zwiedzanie ok. 1,5 godziny, od 1 kwietnia do 30 września czynne w godz. 9.00- 18.00, ostatnie wejście o 17.30).
Fort bronił dostępu do zatoki Wielkiego Portu zanim jeszcze zbudowano Vallettę. Podczas Wielkiego Oblężenia w 1565 roku szpitalnicy utrzymali się w nim blisko przez miesiąc. Gdy Turcy go zdobyli, obcięli wszystkim obrońcom głowy, ostrzeliwując po drugiej zatoki fort St. Angelo. Za panowania Imperium Brytyjskiego, St. Elmo został rozbudowany.
Dziś to ogromne muzeum, w którym przedstawiono zgromadzono militaria od czasów prehistorycznych i średniowiecza po współczesne . Począwszy od broni, jaką używali Joannici w obronie wyspy przed Turkami po tą z czasów napoleońskich i II wojny światowej. Mamy więc tu działa, motocykle, torpedy, jedyny zachowany samolot Faith typu Gloster Sea Gladiator czy samochód, którym po wyspie jeździli gen. D. Eisenhower i prezydent USA T. Roosevelt. Do tego ciekawe prezentacje multimedialne, m.in. na temat Wielkiego Oblężenia Malty.
Po pięknej lekcji historii i długim spacerze w słońcu (ekspozycje są rozrzucone po kilku budynkach a z murów fortu St. Elmo warto przez chwilę pooglądać piękne widoki na fort St. Angelo i Wielki Port) pragnienie ugasiłem maltańskim piwkiem CISK.
Następnie przemieszczając się dalej wybrzeżem dotarłem do ciekawej budowli –olbrzymiej dzwonnicy w formie klasycystycznej świątyni (ang. Siege Bell War Memorial), symbolizującej ponad 7 tysięcy ofiar, które pochłonęło oblężenie Malty w trakcie II wojny światowej. Bijąc codzienne w samo południe, przypomina o poświęceniu bohatersko walczących o swoją nieodległość Maltańczyków.
Na przeciwko dzwona, po przeciwnej stronie ulicy są Dolne Ogrody Barraka. To nie tylko znakomity punkt widokowy na zwiedzony przez nas fort St. Elmo, falochrony i szpital, ale miejsce, w którym możemy odpocząć w cieniu drzew, chcąc się na chwilę ochłodzić.
Po chwili ochłody, wracamy na nabrzeże. Tym razem jest to teren starego targu rybnego (Pixkerija). Miejsce magiczne. Spacerując wśród częściowo opuszczonych chałup rybackich spotkałem kilku turystów i tubylców, którzy znaleźli tu miejsce na totalny relaks. Jedni się opalali, inni pływali, jeszcze inni odpoczywali w cieniu zabudowań. W maltańskiej prasie sprzed kilku miesięcy wyczytałem, że dawny targ ma zostać zostać odrestaurowany i wykorzystany na nowe cele w ramach rządowych planów rewitalizacji starych budynków. Zobaczymy co z tego wyjdzie, póki co, polecam Wam to miejsce, dość rzadko odwiedzane przez turystów.
Przed godz. 12.00 musiałem być w Górnych Ogrodach Barrakka, więc podkręciłem moje spacerowe tempo. Po drodze przeszedłem przez Bramę Wiktorii z 1885 roku. To jedyna, jaka przetrwała do dziś z czterech oryginalnych bram prowadzących do Valletty,wzniesionych przez Joannitów. Nazwano ją na część brytyjskiej królowej Wiktorii. I to właśnie herb Wielkiej Brytanii jest tym wieńczącym szczyt bramy, z kolei herby Valletty i Malty ozdabiają dwa środkowe łuki.
Górne ogrody Barrakka
Kolejne ogrody imponują małym ale uroczym parkiem i tarasem widokowym na Wielki Port, Trzy Miasta (Senglea, Vittoriosa i Cospicua), Fort St. Angelo oraz baterię salutującą.
Warto tutaj zająć sobie miejsce na co najmniej 20 minut przed południem, aby mieć najlepszy widok do ceremonii odpalenia jednej z armat ustawionych na tarasie.
Bateria Powitalna (ang. The Saluting Battery) funkcjonuje od XVI wieku, kiedy to wystrzeliwano salwę honorową z okazji najważniejszych uroczystości czy powitania ważnych osobistości a później – również jako wskazującą porę dnia. Przyznam szczerze, warto wydać 3 euro, aby obejrzeć tą piękną, aczkolwiek krótką ceremonię.
Z tarasu i ogrodów schodzę na Valletta Waterfront. To promenada wzdłuż XVIII- wiecznych 19 barokowych magazynów pobliskiego miasta Floriana). Przez niemal 250 lat rozładowywano tu towar ze statków przypływających na Maltę. Dziś również miejsce na odpoczynek, z licznymi knajpkami i restauracjami.
Na nadbrzeże z ogrodów można też zjechać windą. Tam też czekają na promy do Trójmiasta.
Ale my podążamy dalej , do jeszcze jednego muzeum: Lascaris War Rooms: podziemna kwatera dowództwa brytyjskiej armii z okresu II wojny światowej (nazwa pochodzi od jednemu z Wielkich Mistrzów Zakonu - Juana de Lascarisa). To tu narady prowadzili tacy sławni dowódcy jak Bernard Law Montgomery czy Dwight Eisenhower. To tu też opracowywano Operację Husky, dotyczącą inwazji na Sycylię w 1943 roku (wejściówka kosztuje 14 euro, o trzy euro drożej, gdy chcemy przewodnika).
Widok na Fort Manoel – zbudowany przez Joannitów w 1730 roku. W tamtych czasach pełnił rolę wyspy – kwarantanny dla statków przypływających na Maltę.
Widok z Valletty na rozrywkowe miasto Sliema.
Widok na port w Vittoriosa (Birgu), pierwszej stolicy Malty.
Widok na Wielki Port, w którym cumują ogromne wycieczkowce.
Valletta jak i zresztą cała Malta to najbardziej filmowa wyspa świata i chyba największe studio filmowe pod gołym niebem. Powstało tu ponad 150 filmów a ciągle kręcone są nowe.
Ostatnio powstały na Malcie kadry do kolejnej superprodukcji Ridleya Scotta pt. "Napoleon", a obecnie trwają prace nad drugą częścią Gladiatora, na potrzeby którego wybudowano na wyspie ogromny amfiteatr.
Przoduje w tym Fort Ricasoli , który w pełnej okazałości zobaczymy z Widok na Ricasoli z ogrodów Barrakka w Valletcie. W kultowym filmie o zombiakach, czyli "World War Z" (2013) Valletta była Jerozolimą. W stolicy, Vittoriosie, pobliskiej Kalkarze a także Mdinie czy Naxxar nakręcono takie kostiumowe superprodukcje jak Hrabia Monte Christo, Gra o tron, Piraci, Zmierzch tytanów, Sztorm, Assassin’s Creed, Troja, U-571 czy Agora.
Z reguły powstają one w blisko 60-letnim studiu Mediterranean Film Studios, w Kalkarze ,do której wybrałem się z Valletty (najpierw łódką do Vittoriosy a stamtąd -długi spacer brzegiem morza – polecam!). Widoki cudne!
Dlaczego filmowcy zakochali się w maltańskich plenerach? Po pierwsze, jest tu wszędzie blisko, po drugie - wszyscy mówią po angielsku, po trzecie - są piękne nadmorskie plenery, po czwarte - mamy multum zabytków z różnych epok, w dodatku - w zwartej zabudowie, poprzecinanych klimatycznymi, brukowanymi uliczkami.
Nie trzeba więc budować scenografii od nowa, co przekłada się na mniejsze koszty i autentyczność plenerów rodem ze starożytności, średniowiecza czy renesansu. Poza tym, liczne kościoły i fortyfikacje sprawiają, że Valletta, Senglea, Kalkara czy Mdina z powodzeniem mogą "odgrywać" największe europejskie miasta. W osobnym poście zapraszam w te miejsca na Malcie, gdzie nakręcono jeden z moich ulubionych filmów spod znaku "płaszcza i szpady", czyli "Hrabiego Monte Christo". Tu LINK do fotorelacji.
Gdzie nocować?
Z rodzinnych, czterogwiazdkowych hoteli z basenami i pełnym wyżywieniem polecam Dolmen Resort & Spa (zdjęcie poniżej) w miejscowości Bugibba, Db SeaBank Resort w Melieha.
Z tańszych, ekonomicznych, służących jako dobra baza wypadowa polecam Topaz Hotel w Bugibba (zdjęcie poniżej).
W samej stolicy też znajdziecie dobry nocleg, ale ze względu na to, że wyspa jest malutka i wszędzie blisko, nie ma znaczenia, czy będziecie nocować w Valletcie, czy typowo hotelowych miejscowościach jak Bugibba, Sliema czy St. Julian. Jeśli ktoś ma większy budżet na luksusy, to polecam Grand Hotel Excelsior (zdjęcie poniżej) w pięknie usytuowanym miejscu Valletty, z widokiem na wyspę Manoel Island i Sliemę.
Gdzie plażować?
Najlepsze miejsca na plażowanie to Melieha Bay (zdjęcie powyżej i Golden Bay na zachodnim wybrzeżu oraz Pretty Bay (zdjęcie poniżej) w Birżebbuġa, na południu Malty.
Zapraszam Was do moich pozostałych postów o ciekawych miejscach na Archipelagu Maltańskim:
👉O zjawiskowej plaży w zatoce Pretty Bay przeczytacie TUTAJ
👉 O filmowym szlaku Hrabiego Monte Christo na maltańskich wyspach przeczytacie TUTAJ
👉 O Błękitnej Lagunie na wysepce COMINO przeczytacie TUTAJ
👉 O wyspie GOZO przeczytacie TUTAJ
2件のコメント