top of page
Zdjęcie autoraPiotr Piotrowski

Tossa de Mar. Błękitny raj.

Tossa de Mar to jedno z najpiękniejszych miejsc w Hiszpanii. To również przecudowna zatoka z zamkiem na wzgórzu i słynną plażą Playa Gran. To też bez wątpienia najlepsze miejsce na wypoczynek na najdalej wysuniętym na wschód hiszpańskim kurorcie - Costa Brava. Zdecydowanie lepsze niż, moim zdaniem przereklamowane , sąsiednie Lloret de Mar.

Bon día! Jak pięknie tutaj błękit Morza Śródziemnego kontrastuje z średniowiecznym zamkiem na wzgórzu! Nie bez powodu malarz Marc Chagall nazwał Tossa de Mar błękitnym rajem - el paraíso azul.

Tak jak wiele takich uroczych zakątków na mapie świata, i to stało się ulubionym miejscem wszelkiej maści artystów. To znakomite miejsce nie tylko do odpoczynku, zwiedzania, ale i malowania obrazów czy kręcenia filmów. Przynajmniej jeden z nich stał się symbolem miasteczka. Tossa de Mar była piękną scenografią do filmu fantasy pt. "Pandora i latający holender"z 1951 roku, w którym zagrała ówczesna gwiazda amerykańskiego Ava Gardner.


Aktorka wręcz zakochała się w skąpanym, średniowiecznym miasteczku nad samym morzem. Pozostał po niej posąg na jednym z punktów widokowych w miasteczku a także słynne bezy o różnych smakach - znane jako pocałunki Avy Gardner (besos de Ava Gardner).


Średniowieczna perełka

Główną atrakcją Tossy jest zachowana do dziś średniowieczna zabudowa miasta (La Vila Vella) oraz imponujący zamek. Spacerując wąskimi, brukowanymi uliczkami obejrzymy charakterystyczne dla Katalonii domki. Szczególne wrażenie robi Stara Dzielnica (El Barrio Viejo) z piękną zatoczką, w której rybacy zostawiali swego czasu łodzie łódki po długich godzinach na morzu. Prowadzi do niego niewielkie przejście, zwane Otworem Demona (El agujero del demonio).


Zamek

Zamek zbudowano w XII/XIII wieku na wzniesieniu, ta aby pełnił jak najlepsze funkcje obronne i obserwacyjne dla miasteczka. Szczególnie przed piratami. Poszliśmy do niego z plaży, po drodze jedząc obiad w restauracji Victoria. Polecamy spacer późnym popołudniem, gdy średniowieczne uliczki są mniej zatłoczone a słońce chyli się ku zachodowi.

Choć z samej twierdzi nic dziś nie zostało, to jednak zostały mury, wieże i ruiny kościoła st. San Vicente oraz kilkanaście klimatycznych domków. Miasteczko okalały mury z aż siedmioma wieżami. Wrażenie robi szczególnie ta główna - Torre d'en Jonas, górująca nad zatoką. Na najwyższym punkcie wzgórza, w miejscu zamku stoi dziś latarnia morska - el Far de Tossa. Tu też obecnie działa niewielkie muzeum, w którym zebrano przedmioty związane z latarniami morskimi rozświetlającymi śródziemnomorskie wody.

Przechadzając się brukowanymi uliczkami , zwróćcie uwagę na ruiny wilii z okresu rzymskiego (Villa Els Ametllers, I-V wiek), wejdźcie do Muzeum Miejskiego w dawnym , gotyckim domu gubernatora miasta. Eksponowane są tutaj archeologiczne znaleziska a także współczesne dzieła sztuki, m.in. dzieła Marca Chagalla, który tak zachwycał się Tossa de Mar, nazywając miasteczko błękitnym rajem.


Gdzie plażować?

Plaż w Tossa de Mar mamy do wyboru, do koloru. My plażowaliśmy na tej największej i najsłynniejszej - Playa Gran. Wielka Plaża mnie zaskoczyła - jest na wpół dzika. Nie ma tu tysiąca leżaków i parawanów, jak na bułgarskich plażach w Złotych Piaskach, za to są niesamowite widoki na malowniczo położony średniowieczny zamek z licznymi basztami.

Jeśli jednak szukacie większej kameralności, do wyboru macie jeszcze 11 innych, mniejszych plaż w obrębie Tossa: Cala Figuera, Cala Llevadó, Playa Menuda, Cala Bona,

Cala Pola, Cala Giverola, Cala Futadera, Playa D'es Codolar, Cala d'en Carlos, Playas de Llorell oraz Porto PI.

Ja szczególnie polecam plażę Playa D'es Codolar, choć z racji bliskości starego miasta, jest często zatłoczona. Więcej intymności znajdziecie na plaży Cala Llevando.

Tossa de Mar słynie też z tańca. To tu, co roku w czerwcu odbywa się Międzynarodowy Festiwal Katalońskiej Rumby. Zarówno tubylcy jak i turyści tańczą ją na plaży Gran Playa do białego rana.


Praktyczne porady!


Hiszpania jest dużo droższa niż Bułgaria czy Turcja. Jeśli chcecie organizować sobie wakacje w Tossa de Mar na własną rękę, to za przelot liniami Ryanair zapłacicie ok. 1200 zł w dwie strony(Wrocław - lotnisko Girona, jedna przesiadka). Noclegi w ekonomicznych hotelach typu Mediterráneo czy RVHotels Avenida to koszt około 250 zł za dobę (TUTAJ znajdziecie oferty).

Do Tossa można się wybrać również przez biuro podróży. W swojej ofercie hotele w tym kurorcie mają biura Itaka, Rainbow Tours, Oasis, Ecco Holiday czy Nekera. Dobrym wyborem będzie czterogwiazdkowy hotel Tossa Beach Center, w którym tygodniowy pobyt ze śniadaniami i obiadokolacjami wynosi ok. 4 tys. zł. Mniej więcej tyle samo zapłacimy za 7 dni w hotelu GHT Neptuno, ale już tylko ze śniadaniami. To dobra opcja dla tych, którzy chcą zwiedzać i stołować się "na mieście". TUTAJ znajdziecie wszystkie oferty.

Wypożyczenie dwóch leżaków z parasolem na wszystkich plażach Tossy kosztują od 15- do nawet 21 euro. Plaże są piaszczysto - żwirowe a zejścia do morza - kamieniste, więc przydadzą się Wam buty plażowe. W Tossa de Mar jest kilka płatnych parkingów. Za jeden dzień parkowania zapłacimy ok. 9-10 euro. Obiad w restauracji kosztuje od 10 euro wzwyż. Zależy, czy zadowolimy się daniem typu tapas i pizza, czy czymś bardziej wykwintnym, typu owoce morza czy rybne specjały z Tossa De Mar. Jeśli tak, to na taki posiłek wydamy minimum 20-30 euro.


Co zjeść?

Oczywiście, nie możecie w Hiszpanii napychać się pizzą czy kotletami. Jeśli już tam jedziecie, wypada spróbować regionalnych smakołyków. Takim sztandarowym daniem jest

Cimi Tomba, czyli co najmniej dwa gatunki ryb, warzywa oraz oraz sos majonezowy ali oli lub czosnkowy. Zjecie ją w co najmniej piętnastu restauracjach w Tossa de Mar. Każda z nich oddaje hołd miejscowej tradycji rybackiej przygotowując "simitombę" według własnego pomysłu.

Takiej też mogliśmy posmakować w restauracji Victoria, niedaleko plaży Gran Playa. W specjalnym menu rodem z Tossa de Mar, to danie serwowane jest w postaci żabnicy w sosie czosnkowym z ziemniakami. Koszt to 40 euro. Oczywiście, możecie zjeść coś tańszego. Np. słynny hiszpański tapas. To zarówno proste, małe przekąski (np. plastry chorizo, smażone ziemniaki np. z sosem czosnkowym czy picos lub colines - czyi malutkie chlebowe paluszki z iberyjską szynką, smażone jajka huevos rotos) jak i bardziej wyszukane, np. zapiekane z warzywami owoce morza, podawane na patelni. Do tego kieliszek słynnego hiszpańskiego winka typu sangria albo aperol. I tak można żyć!

A co na deser zapytacie? Jak już wspomniałem, Tossa de Mar to bezy w różnych smakach (merengue). My delektowaliśmy się nimi w kawiarence Granja Tomas (ulica Carrer Guardia), do której zaszliśmy wracając z zamku szukając dobrego miejsca na wypicie "małej czarnej".

Kawiarnia kusiła nas kolorowymi bezami zza witryny. Szczególnie polecam bezy cytrynowe i truskawkowe, choć czekoladowe również "dają radę". Do tego kawa americano :). Parę euro a tyle przyjemności! Lokal zaciszny, klimatyczny, na ścianach mnóstwo obrazków i zdjęć związanych z kulturą i historią Katalonii. Gorąco polecam na kilkunastominutowy "azyl" od katalońskiego słońca.

Z Tossa de Mar warto przywieźć (oprócz magnesów na lodówkę!) butelkę sangrii, tradycyjną kiełbasę Fuet, kastaniety, wachlarze , kaktusy, figurkę srającego wujka (Caga Tió - taka bożonarodzeniowa tradycja w Katalonii :) czy choćby replikę obrazu Chagalla, przedstawiającego starówk Tossa de Mar.



3282 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Spodobało się? Zapisz się na moją listę mailingową:

bottom of page