Kreta to największa grecka wyspa, więc i atrakcyjnych miejsc nie brakuje. Na wyspie odkryto, jak na razie szczątki trzech pałaców z okresu minojskiego, w tym najokazalszy, w Knossos.
Zwiedzanie parku archeologicznego w tej miejscowości w pobliżu Heraklionu to punkt obowiązkowy każdego turysty, nawet jeśli spędza wakacje w wygodnej formule all inclusive. Pałac ponoć należał do króla Minosa, który wybudował go blisko 2 tys. lat p.n.e. Jego sale, komnaty i dziedziniec zajmowały ponad 20 tys. mkw. Pałac został zniszczony przez trzęsienia ziemi i wojny z Achajami. Był wielokrotnie rozbudowywany i przebudowywany. Ruiny pałacu eksplorował angielski archeolog, sir Arthur Evans, który na przełomie wieku XIX i XX odkupił od rządu wzgórze w pobliżu Heraklionu i zaczął kopać w ziemi.
Słynne, czerwone kolumny - znak eksportowy Krety - oryginalnie wykonano z cyprysowego pnia. Archeolog Sir Arthur Evans kazał je pomalować, tak naprawdę nie wiedząc, jaki kolor miały za czasów króla Minosa.
Z przystanku autobusowego przy naszym hotelu w Amoudarze (ok. 13 km od stolicy wyspy, Heraklionu - tam miałem hotel) do ruin pałacu dotarliśmy bezpośrednim połączeniem. Do Knossos kursował autobus o zachęcającej nazwie „Knossos Express”.
Expressem był tylko z nazwy, bo jechał przez Heraklion stojąc często w korkach, stąd droga wydłużyła się do ok. 40 minut. Koszt biletów w obie strony to 10 euro dla dwóch osób. Do tego bilet wstępu – 16 euro od osoby.
Razem wyniosło nas ta przyjemność 42 euro. Jeśli ktoś poczyta o historii pałacu i zaznajomi się ze jego strukturą, zaoszczędzi w kieszeni kilkanaście euro, bowiem zorganizowane wycieczki do Knossos z przewodnikiem to koszt ok. 40 euro od osoby. Zwiedzanie na własną rękę wychodzi więc o połowę taniej.
Gdy już dotarliśmy do celu, musieliśmy wystać w kolejce do kas kilka ładnych minut. Zwiedzających na własną rękę było znacznie więcej, niż zorganizowanych wycieczek. Aby przechytrzyć tłumy, zaczęliśmy zwiedzać od końca, przechodząc w kierunku tabliczki „exit”. To był super pomysł, szczególnie , że słońce było coraz wyżej i robiło się upalnie.
Ruiny pałacu położone są w przepięknej scenerii gajów oliwnych i kreteńskich wzgórz.
Ruiny pałacu eksplorował angielski archeolog, sir Arthur Evans. Na przełomie wieku XIX i XX odkupił od rządu wzgórze w pobliżu Heraklionu i zaczął kopać w ziemi. Odkopał bardzo dużo: labirynt korytarzy, mnóstwo pomieszczeń, w których były pokoje mieszkalne, magazyny na zboże, oliwę czy wino w ogromnych glinianych naczyniach zwanych pitosami oraz warsztaty kamieniarskie czy garncarskie. Pomieszczenia budowane na wzgórzu, stąd układ schodów i pięter z licznymi kolumnami.
W samym centrum pałacu nie mogło oczywiście zabraknąć sali tronowej. Po wschodniej stronie sali umieszczono megaron królowej i tzw. Salę Podwójnych Toporów. Aby zobaczyć te cuda, trzeba wystać dobrą chwilę w kolejce.
Warto, nawet gdy z nieba leje się żar :). Sir Arthura trochę poniosło, bo odkopując elementy minojskiego pałacu, zaczął dorabiać do niego różne konstrukcje, malować wesołe freski na nich a także kolorować kolumny. Ta bajkowa, wyśniona w umyśle Anglika wizja z jednej strony budziła kontrowersje, z drugiej tylko jeszcze bardziej wypromowała Kretę.
Sir Artur Evans poświęcił dla wykopalisk 40 lat życia i cały swój majątek w Anglii, więc mógł powiedzieć, „mój pomysł, moja praca”.
Odtąd wszyscy kojarzą pałace minojskie z czerwonymi kolumnami i barwnymi malowidłami, przedstawiającymi piękności i pół byka, pół człowieka – słynnego, mitycznego Minotaura, dla którego pałac mógł być labiryntem.
Wedle mitologii greckiej, to właśnie ów król Minos zlecił Dedalowi budowę zawiłej sieci korytarzy, aby potwór nie mógł się nimi wydostać na wolność. Knossos nie można opuszczać bez zrobienia sobie zdjęcia na tle rdzawych kolumn czy sali tronowej Minosa.
Pięknie przedstawia się też panorama na okoliczne wzgórza, pokryte plantacjami oliwek i winorośli.
Knossos to nie tylko okazały park archeologiczny, to również miasteczko, które ożywa w sezonie letnim. Mnóstwo straganów z pamiątkami kusi turystów, opuszczających wykopaliska.
Kto gustuje w pierdółkach absorbujących kurz na półkach, warto po wyjściu z parku archeologicznego w Knossos kupić na pobliskim bazarze miniaturki Minotaura, pałacu Minosa czy wiernych kopii antycznych waz i dzbanów. Są też hełmy spartańskich, ateńskich czy kreteńskich wojowników.
Przed wejściem na teren parku archeologicznego warto zadbać o nakrycie głowy i butelkę wody. Wprawdzie nie brakuje tam miejsc zacienionych, ale upał daje się we znaki. Najlepiej zwiedzać wczesnym rankiem, gdy nie ma tłumów.
Ps. Jeśli dobrnęliście do tego miejsca, to serdecznie Wam dziękuję za przejrzenie fotek i przeczytanie relacji 😉. I zapraszam na inne moje posty o Grecji:
14 Comments