top of page
  • Zdjęcie autoraPiotr Piotrowski

Bodrum. Tureckie Saint Tropez

Kurort nad Morzem Egejskim nie bez znaczenia jest nazywany "Saint Tropez Wschodu". Lazurowe, ciepłe morze, marina z dziesiątkami jachtów, kafejek i restauracji, białe domki na wzgórzu i wspaniały zamek położony na cyplu wybrzeża - czy można chcieć więcej w raju?

W ostatnich latach Bodrum stał się u polskich turystów jednym z głównych kierunków wśród tureckich destynacji. Jest równie popularne jak Alanya, Antalya czy Side, wyprzedzając w popularności inne kurorty Riwiery Egejskiej - jak choćby Çeşme czy Kuşadasi. Konkuruje z nimi nie tylko cudownymi plażami, krystalicznie czystą wodą, pięknymi górskimi krajobrazami, świetną infrastrukturą do uprawiania sportów wodnych ale i niezwykłymi miejscami do zwiedzania. Gdy do tego dodamy ekskluzywne hotele z bogatą formułą all inclusive w atrakcyjnych cenach, można powiedzieć, że Riwiera Turecka ma godnego rywala w postaci Riwiery Egejskiej.

Bodrum to znakomite miejsce na zwiedzanie, plażowanie, uprawianie sportów wodnych jak i nocne imprezowanie. Są kluby w klimacie lat 80. , są nowoczesne dyskoteki, ze słynnym Halikarnas na czele. Tu każdy znajdzie coś dla siebie.

Do Bodrum przyjeżdżaliśmy z oddalonej o 16 km niewielkiej miejscowości Yaliciftlik, w której mieliśmy swój hotel - Latanya Beach Resort (obecnie Latanya Park Resort). Poruszaliśmy się małymi busikami, najpopularniejszym środkiem komunikacji w tym kraju. Dolmusze, bo tak się je nazywa w Turcji, kursują dość często w ciągu dnia. Podróż do centrum Bodrum zajęła nam kilkanaście minut.

Plaże w Bodrum są publiczne, w większości piaszczysto - żwirkowe i wąskie. Leżaki i parasole należą do znajdujących się przy nich restauracji. Jeśli zamówimy coś do picia lub jedzenia, możemy z nich korzystać bezpłatnie.

Po plażowaniu warto usiąść w jednej z nadmorskich restauracji i delektować się pięknymi widokami na zamek Św. Piotra, pijąc kawę, oczywiście po turecku czy spożywając jedno z wielu smacznych dań, serwowanych w ogródkach mariny.

Co zjeść? Lista tureckich specjałów jest bardzo długa. Po pierwsze turecki kebap, który mocno różni się od tego, serwowanego w Polsce. Co ciekawe, w Turcji kebap opiekany jest na ruszcie, wraz z warzywami, którymi przekładane jest mięso. W naszym kraju dodaje się je, dopiero po skrojeniu mięsa.

Prawdziwy turecki kebap jest przygotowany z baraniny lub z kurczaka, tyle, że z mięsa, które nie zostało zmielone, co w Polsce jest rzadkością. Oczywiście, tak jak u nas, podawany jest w bułce, zwanej pitą, np. z sosem jogurtowym. Kebapy są podawane na różne sposoby, w szaszłykach, plackach lub zawinięte we francuskie ciasto. Turcja słynie też z pysznych kaw i herbat. Tu nie pije się żadnej latte czy flat white, tylko małą filiżankę kawy przygotowanej wedle starej receptury. Palone, a następnie drobno zmielone ziarna kawowca są zagotowywane w tygielku, zwykle z cukrem, i serwowane w małej filiżance. Taka mała, turecka kawka stawia na nogi, niczym nasze espresso.

Z tureckich smakołyków szczególnie polecam placek gözleme. To taki naleśnik po turecku, tyle, że na cieńszym cieście robiony a więc mniej sycący. Wszędzie smakuje inaczej. Jadłem go pierwszy raz w hotelu, podczas premierowego pobytu w Turcji, 11 lat temu. W opcji all inclusive, podawany był między śniadaniem a obiadem. Na tureckiej prowincji pani Turczynka przyrządzała na ogromnej patelni, na wolnym powietrzu, pod wiatą. Smakował tak samo pysznie, jak w hotelowym menu!

W Bodrum można się nim delektować w jednej z nadmorskich restauracji. Na ogromnej patelni kładła duże placki, wałkowane wcześniej kijem. Zrobić placek o kilkumilimetrowej grubości, który się nie rwie i jest niebem w gębie, to mistrzostwo świata! Gözleme można go było zamówić z różnymi nadzieniem, mi najlepiej smakował ten z serem, pietruszką i szpinakiem. Jednym słowem, pychota! Gözleme to trzeci turecki smakołyk, po jogurcie ayran i soku z granatu, w którym zakochałem się, spędzając wakacje na Riwierach Tureckiej i Egejskiej.

Oprócz kebapa i gözleme, warto spróbować pulpeciki (kofte), gołąbki (dolma), borek, słodkie ciasto nadziewane orzechami (baklava), pyszną chałwę, pudding (muhallebi), anyżówkę raki czy herbatę podawaną w małych szklaneczkach zwanych tulipankami.

Tureckie słodycze ("Turkish delight"), przyprawy czy souveniry można kupić w jednym z wielu sklepów czy bazarów. Warto kupić chałwę, loukoum i baklavę – typowe tureckie słodycze. Wszystkie z nich występują w kilkunastu wersjach smakowych. Dla miłośników shishy – fajki w przeróżnych rozmiarach i kolorach. Dla miłośników ceramiki – zestawy do podawania herbaty. No i eksportowy gadżet Turcji - amulety z “okiem proroka".

Zgodnie z przekonaniem Turków, ten talizman chroni przed tzw. “złym okiem”, czyli złymi spojrzeniem i zazdrością innych ludzi. No i przynosi szczęście noszącej je osobie.

Przy większej ilości towaru Turcy chętnie opuszczają cenę. Kraj słynie również z dobrej jakości biżuterii czy skór. Oczywiście, na bazarach możemy spotkać całą masę "oryginalnej" odzieży. Na każdym kroku "krzyczą" do nas ciuchy z nadrukiem "Adidas", "Louis Vuitton" czy "Gucci".

Buty, ubrania, zegarki, biżuteria, okulary - wszystko w atrakcyjnych cenach. Turystów zachęcają atrakcyjnymi cenami i dobrą jakością, ale ich przewożenie do krajów Unii Europejskiej (w tym Polski jest nielegalne) więc radziłbym uważać.

Zamiast podrobionej, często kiczowatej odzieży warto z Turcji przywieźć oryginalne lampki wiszące w pięknych wzorach , filiżanki, serwisy do kawy, wyroby ceramiczne, skórzane, ze złota czy srebra. Te ostatnie są dużo tańsze niż w Europie.

W centrum Bodrum większość domów ma biały kolor i niebieskie drzwi oraz okna. Tu stragany i ekskluzywne butiki mieszają się z restauracjami i kafejkami.

Turcy są niezwykle przyjaznym narodem dla turystów. I nie tylko dlatego, że żyją z turystyki. W przeciwieństwie do niektórych krajów arabskich, nie obrażą się, gdy po kilku minutach oglądania towaru w sklepie, wyjdziemy z niego bez kupienia choćby jednej rzeczy. Np. w Egipcie spotkaliśmy się ze strony sprzedawców, z brakiem taktu a nawet chamstwem. Arabowie potrafili nawet zamknąć sklep na klucz i nie otworzyć nam drzwi, dopóki czegoś nie kupimy.

W Turcji takich sytuacji podczas kilkunastu pobytu na różnego rodzaju sukach i w sklepach, ani razu nie natrafiliśmy na tego podobne zachowanie. Nie było też arabskich nagabywać typu "taniej niż w Biedronce" czy "za darmo". Po prostu, kto chciał , wszedł do sklepu a następnie wyszedł z niego, jeśli nic mu się nie spodobało. I nie padło żadne obraźliwe słowo ze strony tureckiego sprzedawcy. Oczywiście, to nasze subiektywne odczucie podczas zakupów w różnych miejscach w Turcji. A było ich kilkanaście oprócz tego w Bodrum (m.in. Side, Alanya, Antalya, Konakli, Turkler, Sapadere, Kapadocja, Avanos czy Konya).

Najlepsze zakupy zrobicie na ulicy Atatürka - jednej z głównych arterii handlowych miasta.

Do nocnego szaleństwa turystów zachęcają przedstawiciele najlepszych klubów w mieście - m.in. słynnej dyskoteki Halikarnas. Od dwóch lat jest ona zamknięta.

W dyskotekach w Bodrum występują najwięksi didżeje zarówno rodzimi jak i zagraniczni. Podczas naszego pobytu zagrał m.in. turecki DJ - Emrah Karaduman.

Po shoppingu i długim spacerze w centrum Bodrum, warto odpocząć w porcie, podziwiając dziesiątki jachtów cumujących i odpływających w rejs.

W Turcji flagi narodowe i portrety męża stanu, Mustafy Atatürk są praktycznie wszędzie. Facet był współtwórcą Republiki Turcji i jej pierwszym prezydentem. Starał się, aby jego kraj stał częścią cywilizacji i kultury europejskiej. W Bodrum Atatürk ma swój pomnik i posąg na ławeczce, jego ogromną podobiznę umieszczono na centralnym placu miasta.

Amatorzy selfiaków i instagramu zapewne ucieszy miejsce z ogromnym napisem #Bodrum, nad którym dumnie powiewa Atatürk. Obok pięknej mariny z jachtami i widokiem na białe domki oraz zamek, to kolejne miejsce, warto sfotografowania.

ZABYTKI

Po zakupach i posiłku czas na zwiedzanie. A zabytków w Bodrum nie brakuje. Numer jeden to Zamek Świętego Piotra. Wybudował go zakon Joannitów, który na początku XV w. odbił miasto z rąk Turków. Do budowy twierdzy chrześcijańscy rycerze użyli płaskorzeźb i kolumn ze starożytnego mauzoleum króla Mauzolosa, o którym opowiem Wam w dalszej części postu. Joannici zamek budowali ponad sto lat.

Zakon tworzyli głównie Francuzi, Niemcy, Anglicy, Włosi i Hiszpanie. Każda z nacji miała swoją wieżę obronną. Największa jest Wieża Francuska. Potężna twierdza długo opierała się ogromnej armii tureckiej sułtana Sulejmana Wspaniałego. Jej załoga poddała się po sześciu miesiącach krwawych walk, w 1522 roku. Turcy odbudowali zamek, zniszczony w wyniku oblężenia. Użyli do tego resztek bloków kamiennych z mauzoleum.

W późniejszych wiekach zamek pełnił różne funkcje. Służył jako baza wojskowa wojsk tureckich, meczet, minaret, więzienie a nawet łaźnia. Budowla ucierpiała podczas I wojny światowej.

Po terenie zamku prowadzą nas dwa, wyznaczone różnymi kolorami szlaki. W murach zobaczymy godła szlacheckie rycerzy Joannitów a także kolumny i płaskorzeźby z rozgrabionego mauzoleum.

Obecnie w zamku mieści jedno z najznakomitszych Muzeów Podwodnej Archeologii na świecie. W jego zbiorach znajduje się mnóstwo skarbów, wydobytych z wraków statków, m.in. zabytkowe amfory wydobyte z bizantyjskiego statku, z VII w.

Jest też odrestaurowany, najstarszy odkryty na świecie wrak statku z XVI w. W ekspozycjach można podziwiać m.in. złotego skarabeusza egipskiej królowej Nefretete.

Wystawę amfor i salę tortur zobaczymy w Wieży Hiszpańskiej, z kolei ekspozycję biżuterii i innych kosztowności księżniczki Ady z IV w. p.n.e. - Wieży Francuskiej.

Drugi zabytek, który koniecznie trzeba zobaczyć to ruiny Mauzoleum, jednego z Siedmiu Cudów Świata. W połowie IV w. p.n.e. był to grobowiec Mauzolosa, perskiego satrapy państwa o nazwie Karia. Okazały budynek o wysokości 45 m i podstawie 32x39 m Persowie wznieśli na polecenie jego żony - wdowy, Artemizji. Te azjatycka piramida z 40 kolumnami nie przetrwała do naszych czasów. Co nie zniszczyła natura, rozebrali Joannici i Turcy, używając jej części do budowy i odbudowy twierdzy.

Dziś w miejscu mauzoleum zorganizowano park archeologiczny, na terenie którego znajdują się fragmenty kolumn czy część komory grobowej Mauzolosa. Kolejnym miejscem z serii "must see" jest starożytny teatr z IV w., na stoku góry Göktepe. Obiekt mogący pomieścić ok. 4 tysięcy widzów najprawdopodobniej był używany do walk gladiatorów. Dziś służy do organizacji spektakli teatralnych.

Warto rozsiąść się na trybunach teatru i poczuć ducha czasu. Tym bardziej, że są one w bardzo dobrym stanie. Na szczycie grobowca stoi posąg króla i królowej w rydwanie.

W Bodrum warto wybrać się na wzgórze zwanym Değirmenler Tepesi, na którym są ruiny kilku białych wiatraków. To znakomite miejsce do podziwiania panoramy miasta z zamkiem św. Piotra, czy też greckiej wyspy Kos. W mieście, z czasów króla Mauzolosa zachował się fragment murów obronnych - siedmiometrowa Brama Myndosa z 364 roku p.n.e.


RAJSKIE PLAŻE

W okolicach Bodrum jest mnóstwo spokojnych miejscowości z hotelami o wysokim standardzie i świetną infrastrukturą. Warto wymienić choćby Gumbet, Bitez, Akyarlar, Gümüşlük czy Yaliciftlik. My wykupiliśmy tygodniowy pobyt w tej ostatniej miejscowości, w hotelu Latanya Park Resort. Cztero i półgwiazdkowy obiekt zaskoczył nas wysokim standardem usług, świetną formułą all inclusive i animacjami. Więcej o tym hotelu piszę w osobnym poście - Latanya - rajskie wakacje "nie za miliony monet"

Hotel Latanya położony zaledwie 16 km od Bodrum ma świetnie zorganizowaną plażę, z pomostami, barem all inclusive i miejscem do siatkówki oraz piłki plażowej.

Na plażach w Gumbet, Bitez, Akyarlar, Gümüşlük czy Yaliciftlik można skorzystać z wielu sportów wodnych: żeglowania, nurkowania, windsurfingu czy paraglidingu.

Warto popływać żaglówką w zatokach m.in. Güllük i Gökova.

Najcieplejsze miesiące na wakacje na Riwierze Egejskiej to czerwiec, lipiec oraz sierpień. Wtedy temperatura sięga 40 stopni, ale słoneczna pogoda trwa od maja do października. Przez cały ten okres można też kąpać się w przyjemnie ciepłym morzu. Zimy w Bodrum są łagodne – nie ma tu mrozu ani śniegu, za to często pada deszcz.

Zapraszam na moje pozostałe relacje z uroczych zakątków Turcji. Przeczytacie w nich o:

🧿 plażowaniu wśród zabytków sprzed 2 tys. lat, czyli SIDE 👉 link tutaj

🧿wycieczce na zamek na klifie z pięknymi widokami na plażę Kleopatry, czyli ALANYA 👉 tutaj

🧿 adrenalinie na tureckiej rzece, czyli rafting w KOPRULU 👉link tutaj

🧿 tureckim safari wśród gór Taurus i kanionie w SAPADERE 👉link tutaj

🧿 wrażeniach z bajkowej krainy w KAPADOCJI 👉 link tutaj


18 755 wyświetleń22 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Spodobało się? Zapisz się na moją listę mailingową:

bottom of page