top of page
  • Zdjęcie autoraPiotr Piotrowski

Zamek Grodziec

Późnogotycki zamek Grodziec jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej "rycerskich", jaki zwiedziłem na Dolnym Śląsku. Został zbudowany na bazaltowym, powulkanicznym wzgórzu, na wysokości blisko 400 m n.p.m., w pobliżu wsi o tej nazwie, zaledwie 24 km od Bolesławca (woj. dolnośląskie). Tworzy Szlak Zamków Piastowskich, jest jedną z największych atrakcji Krainy Wygasłych Wulkanów.

Trudno przejść od razu do zwiedzania zamku, nie przedstawiając jego historii. Obiecuję, że będzie krótko i zwięźle :) A losy Grodźca były niezwykle burzliwe i to nie tylko za sprawą burz, jakie spowodowały jego uszkodzenia. Pierwsze wzmianki o grodzie Bobrzan w tym miejscu pochodzą z II poł. XII r. Był własnością książąt: Bolesława I Wysokiego a następnie Bolka I świdnicko – jaworskiego, który rozbudował ten zamek w latach 1296-1301. Następnymi właścicielami byli: książę Bolesław III Rozrzutny, ród Bożywojów z Niedźwiedzic i Chojnowa oraz książęta legniccy: Fryderyk I, Fryderyk II i Fryderyk III.

Zamczysko z bazaltu

Swój monumentalny charakter zamek zawdzięcza pierwszemu z piastowskich Fryderyków, który kupił go od rodu Bożywojów. Książe chciał mieć zamek podobny do swojej rezydencji w Legnicy. Do budowy zatrudnił miejscowych chłopów. Zamek został rozbudowany na planie sześciokąta z basztami w narożnikach i czteroboczną wieżą. Był jedyną gotycką twierdzą na Śląsku w rękach Piastów jak i najatrakcyjniejszym miejscem na organizację turniejów rycerskich. Fryderyk II gościł tutaj w 1515 r. Ze swoją świeżo poślubioną żoną, Elżbietą, córką króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka. Na zamku odbyła się suto zakrapiana uczta, balowano do rana. Były tu też cele więzienne, w których trzymano m.in. Jana Emmericha, fundatora repliki Grobu Pańskiego w Goerlitz. Zamek sukcesywnie rozbudowywano. Jako budulca wykorzystano kamień ze wzgórza zamkowego – bazaltu w kolorze oliwkowym.

Pocztówka z okresu międzywojennego XX w. Źródło: http://grodziec.info


Stu rycerzy walczy o złotą kotwicę

W latach 1522-24 zamek przeszedł rozbudowę w stylu renesansowym, gdzie po stronie północnej i południowej wzniesiono kolejne dwie baszty. Strach przed Turkami podbijającymi kraje południowo – wschodniej Europy spowodował, że zwiększono obronność zamku. Poprawiono fosy, bramę wjazdową na podzamcze a także postawiono dwa półokrągłe bastiony.

Kolejny z Piastów, książe Fryderyk III jeszcze bardziej niż ojciec, uwielbiał biesiady i turnieje rycerskie. W 1549 r. zorganizował na zamku turniej, w którym rywalizowała ponad setka rycerzy. Towarzyszyło im 128 dam, a także 99 knechtów i heroldów. Co ciekawe, w turnieju mogli wziąć udział tylko najznamienitsi rycerze, którzy nigdy nie zdradzili swoich żon, byli wiernymi katolikami, nie uciekli z pola bitwy czy nie złamali danej przysięgi. Zwycięzcą czterodniowej imprezy okazał się Otto von Zedlitz z Prochowic, który wygrał najważniejszy pojedynek – na kopie i w nagrodę dostał z rąk księżnej złotą kotwicę.

Grodziec z pocztówki z lat 20. XX w. Źródło: http://grodziec.info


Henio- rozbójnik

Najbardziej burzliwe czasy Grodziec przeszedł za panowania kolejnego z Piastów, Henryka XI. Książe lubił hulać jeszcze bardziej niż jego dziadek i ojciec. Wydawał pieniądze na kosztowne podróże, zabawy i huczne życie dworskie do tego stopnia, że zadłużył się po uszy. Pożyczek Henryk szukał w Niemczech. Podczas jego nieobecności władzę w księstwie przejął jego młodszy brat, Fryderyk IV, który miał mu płacić trybut w zamian za rządzeniem. A, że nie płacił, rozgorzał między nimi spór, gdy Henryk wrócił z wojaży do księstwa. Starszy brat siłą zajął Grodziec. Gdy skończyły się zboża w magazynach a zamkowy skarbiec zaczął świecić pustkami, Henryk XI kazał wyciąć pół lasu w okolicy.

Za zarobione ze sprzedaży drewna pieniądze kupił wino, żywność i broń dla załogi. A okolicznym chłopom kazał przynosić zebrane runo leśne – grzyby i jagody. Gdy i to nie wystarczyło, Heniek zaczął bawić się w dolnośląskiego Janosika - organizował łupieżcze wyprawy po okolicy. Do tego stopnia, że mocno wkurzył cesarza niemieckiego, który wysłał do Grodźca delegatów, aby go ostrzegli. Aby zastraszyć posłów, książe kazał zademonstrować 200 armat i arkebuzów, jakie miał do dyspozycji zamek. Cesarz nie zdecydował się zdobyć warowni. Heniek mocno trzymał się w warowni. Ba! Po śmierci króla Polski, Zygmunta Augusta w 1572 r., dwukrotnie pretendował nawet do jej korony.

Ciężkie czasy

Zamek nie tylko słynął z hucznych zabaw i rycerskich turniejów, służył również jako więzienie dla heretyków – wyznawców idei niejakiego Kacpra Schwenckfeldera, śląskiego reformatora, który m.in. twierdził, że chrzest dzieci nie ma znaczenia a Jezus Chrystus jest Bogiem, w którym natura ludzka została stopniowo zastąpiona całkowicie przez naturę boską. Skazanych "neofitów", jak nazywano innowierców, wykorzystywano przy wzmacnianiu murów twierdzy. Wiek XVII to stopniowy upadek twierdzy. Wojny niestety, nie oszczędzały budowli. Grodziec został częściowo zdewastowany już przez husytów w czasie wojen husyckich, ale prawdziwego dzieła zniszczenia dokonały wojska cesarskie księcia Albrechta Wallensteina, w czasie Wojny Trzydziestoletniej.

Często w murach twierdzy gromadzili się mieszkańcy okolicznych wsi, uciekając przed wrogimi wojskami. W niespokojnych czasach ówczesny książe, Jerzy Rudolf polecił wzmocnić fortyfikacje Grodźca. Powstała nowa wieża z pokojami dla wartowników, wzmocniono również tą główną, postawiono most zwodzony. Nie przeszkodziło to wojskom Wallensteina wedrzeć się do zamku i doszczętnie go splądrować. Ponoć bramę otworzył im jeden z członków załogi. Niektóre przekazy mówią o kochance ówczesnego burgrabiego zamku, o imieniu Meta. Kobieta miała zdradzić wojskom cesarskim miejsce w południowej części warowni, skąd łatwo będzie dostać się do jej środka, pod osłoną nocy. Gdy wojska Wallensteina wtargnęły do zamku, burgrabia popełnił samobójstwo, skacząc z okna na dziedziniec.

Jak nie wojna, to burza...

W czasie wojny w zamkowych lochach, które ostały się z budowli, więziono szwedzkich żołnierzy. Gdy warownia znowu trafiła w ręce Szwedów a po kilku latach – wojsk cesarskich, miejscowa ludność postanowiła rozebrać to, co z niej zostało. Plany odbudowy Grodźca snuł ostatni z Piastów, książe Jerzy Wilhelm, ale zmarł w wieku 15 lat. Kolejni właściciele – poddani cesarza – odsprzedawali ruiny zamku sobie nawzajem - za kilkadziesiąt tysięcy florenów czy talarów. Od lat 30. XVIII w. mieszkali oni w wybudowanym u podnóża budowli pałacu.


Sam zamek a właściwie to, co z niego zostało - zaczął popadać w ruinę. Mało tego, wielka burza, która rozpętała się nad Grodźcem, tylko przyśpieszyła jego dewastację. W 1767 r. potężna ulewa spowodowała zawalenie się dachu i krokwi palatium. Lepsze czasy dla zamku nastały w 1800 roku, gdy jego właścicielem został hrabia Hans Heinrich VI von Hochberg z Książa. Odbudowano m.in. część palatium, cześć sal wyposażono w meble i pamiątki. Grodziec był pierwszym zamkiem w Europie, który został przystosowany dla turystów. Sto lat później zamek gruntownie odbudowano, za sprawą nowego właściciela, nazisty dr Willibalda von Dirksena i jego architekta, Bodo Erhardta. W 1908 r. uroczyste "otwarcie" odrestaurowanego zamku zaszczycił sam cesarz Niemiec, Wilhelm II. Przed drugą wojną światową w Grodźcu mieściło się muzeum, restauracja i schronisko turystyczne. Niestety, w 1945 r. zamek obrabowały a następnie spaliły wojska radzieckie. Lepsze czasy przyszły w latach 60. XX w., gdy zaczęto zabezpieczać to, co po nim zostało. Kręcono tu seriale, głównie kostiumowe (m.in. "Przyłbice i kaptury" i "Wiedźmin") oraz filmy ("Taras Bulba" czy "Kwiat diabła"). W 2002 r. zamek stał się własnością gminy Zagrodno.


Zwiedzanie

Zamkowe wieże na bazaltowej górze są widoczne już z odległości kilkunastu kilometrów.

Zamek leży ok. 35 km od Legnicy i ok. 15 - od Złotoryi. Mijając wieś Grodziec do zamku jedziemy krętą dróżką pod górę przez ok. 1 km. Przed bramą wjazdową znajduje się niewielki parking. Gdy jest zajęty, nie mamy wyboru i musimy minąć bramę.

Za bramą mamy do dyspozycji dużo większy parking, Oba są bezpłatne.

Przed nam ukazuje się kolejna brama prowadząca na dziedziniec. Obok widzimy pozostałości po dawnej fosie i to, co zostało z umocnień.

Nad wjazdem widzimy wmurowaną płaskorzeźbę św. Jerzego, attykę, wieżyczkę-kawalierę oraz dekoracje i obramowania z piaskowca. Z potężnego donżonu - potężnej wieży obronnej ( ponad 25 m wysokości i 16 m szerokości), niewiele dziś zostało. Za to widoki z niej zapierają dech w piersi!

Poniżej - brama wjazdowa z drugiej strony.

Zwiedzanie kontynuujemy zgodnie ze strzałkami trasy.

Na dziedziniec po lewej stoi piętrowy budynek mieszkalny, flankowany dwiema wieżami: cylindryczną i czworoboczną, a od zewnątrz z basztą przystosowaną do użycia broni palnej. Budynek jest załamany pod kątem 30 stopni.

Na dziedzińcu mieści się kasa biletowa, punkt z pamiątkami i bufet z ciepłymi daniami i napojami. Grodziec dla turystów jest otwarty przez cały tydzień, od poniedziałku do niedzieli (od listopada do 15 lutego w godz. od 10:00 do 16:00; od 16 lutego do 30 marca w godz. od 10:00 do 16:00 - weekendy do godz. 17:00; od kwietnia do października w godz. od 10:00 do 17:00. w weekendy lipcowe oraz sierpniowe w godz. od 9:00 do 19:00.

Zwiedzanie zamku z przewodnikiem w każdą sobotę i niedzielę (od marca do listopada) w godzinach: 11:00, 12:30, 14:15 i 15:45). Więcej informacji na stronie https://www.grodziec.net/

Bilety kosztują: 18 zł i 12 zł (ulgowy dla młodzieży uczącej się), 15 zł (emeryci i renciści). W cenie biletu możemy wejść na ganki i wieżę, zwiedzić kilka komnat, zaliczyć "maraton" po krużgankach i ciasnych, ciemnych korytarzach a na koniec obejrzeć salę z narzędziami do tortur.

Na dziedzińcu znajduje kilka posągów, studnia, ławki i stoły dla turystów, chcących się posilić w zamkowym bufecie i odpocząć. Po zakupie biletu możemy zacząć zwiedzać wnętrze zamczyska.

Wejście do budynku głównego mieści się przy punkcie informacji i kasie biletowej. Obecny właściciel zadbał o wyposażenie sal i komnat. Dzięki temu, możemy poczuć się jak w czasach książąt, księżniczek i rycerzy. Na parterze głównej siedziby zamku znajdowała się sień, wielka sala i komnata kominkowa, a na piętrze - sala rycerska, komnaty książęce oraz kaplica.

Zwiedzanie zaczynamy na parterze od ogromnej sali biesiadnej z długimi stołami i oryginalnymi krzesłami. Można ją wynająć na organizację np. wesela.

Warte uwagi są ciekawe portale i maswerki okienne. Na ścianach można zobaczyć dawne herby, proporczyki czy obrazy z podobiznami postaci, których losy były związane z zamkiem.

Tu średniowiecze miesza się z renesansem i czasami nowożytnymi. Panuje pewien historyczny misz - masz, ale dodaje to kolorytu temu miejscu.

Dekoracje uzupełniają akcesoria bractwa rycerskiego, trofea myśliwskie i stylizowane łoża. Wyposażenia ciągle przybywa. Dba o to kasztelan zamku :)

Dalej zwiedzamy: salę rycerską, salę kominkową i komnaty.

Jest też kącik poświęcony cesarzowi Napoleonowi, który w 1813 r. stacjonował z wojskami na wzgórzu zamkowym. Podczas hucznej imprezy z okazji jego 44. uro­dzin w ruinach zamku wybuchł pożar z powodu iluminacji wykonanej z rozstawionych wokoło murów pocho­dni.

Kilka dni później pod Grodźcem Francuzi walczyli z nacierającymi od Legnicy kozakami i wojskami pruskimi. Napoleon przegrał i musiał wycofać się na zachód, do Francji. Na zamkowej wystawie możemy oglądać pamiątki, jakie właścicielowi udało się zgromadzić z różnych zakątków Europy.



Warto zajrzeć również do zamkowej kaplicy. Przylega do niej trójboczny wykusz neogotycki, w ścianie znajdują się dwa kamienne nagrobki rycerskie z XVI w.


W drugiej części budynku mieszkalnego mieści się niewielki hostel dla turystów i porośnięta pnączami narożna czworoboczna wieża. Obok niej znajdują się krużganki.

Kolejne części zamku są sukcesywnie odnawiane. Trwa to wolno, bo na przeszkodzie stoją fundusze. Aby je zdobyć, właściciel organizuje co roku szereg imprez, a także wynajmuje sale oraz dziedziniec na konferencje, wesela, zloty, biesiady i zielone szkoły.

Szczególnie fascynująca jest wycieczka po zamkowych labiryntach, ciemnych korytarzach, gdzie często dociera tylko dzienne światło i krętych schodach, prowadzących w górę i w dół bastei.

W labiryntach wąskich korytarzy przenosimy się w czasy średniowiecza.

A to ubikacje, jakie mieli do dyspozycji władający warownią.

Kręte schody prowadzą na krużganki i wieże, z których warto obejrzeć piękną panoramę zamku i Gór Kaczawskich.

Bazaltowe zamczysko to jedno z najpiękniejszych tego typu zabytków na Dolnym Śląsku. Mimo wielu pożarów i zniszczeń wojennych, dzięki odbudowie dziś imponuje swoją majestatycznością i architekturą.

Na zamku organizowane są liczne imprezy, m.in. Święto Kwitnącej Przylaszczki i Zawilca (inaugurujące sezon turystyczny na zamku Grodziec; koncerty zespołów folklorystycznych, stoiska regionalnych wyrobów, parady rycerzy, konkurs strzelania z łuku i zwiedzanie zamku z przewodnikiem). Jest też Majówka, Dzień Dziecka, Turniej Łuczniczy, Turniej Rycerski czy Agroturystyczne Święto Wina i Miodu Pitnego.

W przeciwieństwie do wielu dolnośląskich zamków, Grodziec miał wiele szczęścia. Po II wojnie światowej zaczął być sukcesywnie odnawiany i to w swoim pierwotnym, średniowiecznym stylu.


Z zamku można podziwiać wspaniałe widoki na Pogórze Kaczawskie. Szczyty dawnych wulkanów okazały się idealną lokalizacją na wzniesienie twierdz obronnych. Z Grodźca można dostrzec inne wzniesienia, o mniej lub bardziej sympatycznych nazwach.

Wśród wzniesień Pogórza Kaczawskiego przy dobrej pogodzie można dojrzeć Wilkołaka (363 m), Ostrzycę (501) czy Wójcika Wielkiego (331 m). Na horyzoncie doskonale widoczne są również Karkonosze, zarówno po stronie polskiej jak i czeskiej. W odróżnieniu szczytów takich jak Śnieżka czy (1603 m) czy Szrenica (1363 m) będzie tablica informacyjna umieszczona przy murach obronnych. Na prawo od Karkonoszy ciągnie się ostatnie na zachód polskie sudeckie pasmo - Góry Izerskie. Można dostrzec Wysoką Kopę (1126 m) czy Stóg Izerski (1108 m).

Powyżej widok na nieodbudowany donżon, która służyła zarówno w celach obronnych jak i mieszkalnych.

Komunikacja między wieżami a palatium odbywała się poprzez drewniane tarasy i zbudowane na murach ganki.

Widok na warownię ze ścieżki od strony lapidarium.


Warownia zajmowała przed laty cały wierzchołek bazaltowej góry. Dziś zagospodarowana jest głównie zamek górny. O wielkości twierdzy świadczą pozostałości po murach i basztach, dziś znacznie porośnięte roślinnością.

Warto zrobić sobie spacer wśród murów i wyobrazić sobie, jak potężny musiał być kiedyś Grodziec.


Po drodze napotykamy na kilka baszt, w tym dwie połączone rozsypującym się gankiem. Póki co, nie ma planów ich restauracji.






Wokoło dawnych fortyfikacji zamku są ścieżki, którymi można pojeździć rowerem. Rowerową eskapadę można połączyć z dłuższą trasą. Na Pogórzu Kaczawskim nie brakuje rowerowych ścieżek!

Polecam 12-kilometrowy odcinek po nieczynnej linii kolejowej Bolesławiec - Grodziec. Na torach powstała bezpieczna, wydzielona od dróg publicznych ścieżka rowerowa (czerwony szlak). Szczegóły i mapy tu: https://rowerem.info/


Zamek jest odnawiany stopniowo, w miarę posiadanych funduszy. Obecnie nie można wchodzić na tarasy, ze względu na brak barier. W przyszłym roku planowany jest pierwszy etap remontu tarasu na pierwszym piętrze. W kolejnym kasztelan Piotr Janczyszyn chce odbudować zniszczone balustrady.

W poszukiwaniu wulkanów

Na koniec wspomnę jeszcze o Krainie Wygasłych Wulkanów. Tworzą ją Góry Kaczawskie i Pogórze Kaczawskie, które kiedyś, 500 milionów lat temu były wulkanami. Co dziś z nich zostało? Kilkanaście najwyższych wzniesień, o oryginalnych kształtach, zyskało nazwy. I tak Ostrzyca zwana Śląską Fudżijamą to najwyższy szczyt Krainy. Warto wdrapać się na Organy Wielisławskie, Małe Organy Myśliborskie czy Wilczą Górę. Chociaż ta ostatnia to już pół wulkan, bo jej część została wysadzona i przerobiona na bazaltowe łupki.

Wejście na Wilczą Górę zajęło mi ok. 25 minut. Kraina Wygasłych Wulkanów to też wspaniała lekcja geologii. Z bazaltowych wzniesień możemy podziwiać wspaniałą panoramę tego niezwykle zróżnicowanego tektonicznie i geologicznie obszaru Dolnego Śląska. Sporo wrażeń dostarczy wam też szukanie półszlachetnych minerałów - agatów, które oczywiście, są pochodzenia wulkanicznego. To właśnie na Pogórzu Kaczawskim jest ich najwięcej w Polsce. Ale to już historia na osobny post :)


7966 wyświetleń34 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Spodobało się? Zapisz się na moją listę mailingową:

bottom of page