Idealnym miejscem na greckie "slow life" była dla nas malutka wyspa na Morzu Egejskim – Nisiros (Nisyros). Wyspa jak wulkan gorąca. Tak, bo cała jest jednym wielkim wulkanem. Wygasłym, ale mimo to, ciągle jeszcze aktywnym. Zieje gorącymi i śmierdzącymi oparami, podgrzewa ziemię, ale z drugiej strony daje florze i faunie świetne warunki do rozwoju. Tu Matka - Natura przeszła sama siebie! Zapraszam na grecką przygodę i zarazem - piękną lekcję geologii!
🧿 Na Nisiros popłynęliśmy statkiem z wyspy Kos, na której spędzaliśmy bardzo udany tydzień wakacji. Rejsy na wulkaniczną wyspę odbywają się z portu w Kardamenie. Polecamy skorzystać z oferty lokalnej firmy Kos Adventures. W porównaniu z innymi biurami, wycieczka kosztuje o nawet kilkanaście euro taniej. Na dodatek jej program jest bogatszy (m.in. wizyta w wiosce Nikia z ciekawym Muzeum Wulkanologicznym). Można też popłynąć na własną rękę, bez pośrednictwa biura. Rejs klimatyzowanym statkiem trwa kilkadziesiąt minut.
🧿 Ten czas szybko upłynął na delektowaniu się wokoło pięknymi widokami Morza Egejskiego i kilku innych wysepek. Warto przyjrzeć się największej z nich - Jali, gdzie sosnowe lasy przeplatają się z kopalniami perlitu - naturalnego szkła wulkanicznego czy pumeksu, który kupicie w sklepach na Nisiros, Kos czy Kalymnos.
Ziejący Polivotis i gniew Posejdona
🧿 Po wysiadce w porcie Mandraki – największej miejscowości Nisiros, ruszyliśmy zwiedzać ten 40 - kilometrowy, jakże ciekawy skrawek Grecji. Wysepkę zamieszkuje około tysiąca osób. Wedle mitologii, wyspa Nisiros powstała z gniewu boga mórz i oceanów, Posejdona, którego pewnego razu mocno zdenerwował jeden z gigantów - Polivotis. Posejdon oderwał swoim trójzębem kawałek wyspy Kos i rzucił nim w uciekającego giganta. Wedle legendy, do dziś przygnieciony Polivotis leży w morzu i zieje wulkanicznymi gazami. Oczywiście, to tylko mit, którym fajnie się"karmi" turystów.
🧿 Tak naprawdę, wyspa powstała w wyniku ruchów wielkich płyt litosfery, nagromadzenia i działalności organizmów morskich (koralowców i skorupiaków). Ale to już nudny, naukowy wywód, który zakończę już w tym miejscu. Tak, czy siak, wulkan na Nisiros jest jedynym na Morzu Egejskim i największym hydrotermalnym wulkanem na świecie. I ciągle czynnym, choć jak wulkanolodzy zapewniają – o niewielkim już stopniu aktywności, więc taka erupcja jak choćby ostatnio na kanaryjskiej wyspie La Palma Nisirotom nie grozi.
Autokarem do samego piekła
🧿 Przygodę z Nisiros zaczęliśmy właśnie od wycieczki do największego krateru wulkanu o nazwie Stefanos, w samym centrum wyspy. Z portu zaraz po opuszczeniu statku wsiedliśmy do autokaru, który zabrał nas w samo serce wyspy. Adrenalina pojawiła się już w autobusie.
Kierowca z coraz większym trudem pokonywał strome, wąskie dróżki, szczególnie, gdy na trasie musiał minąć się z drugim autokarem. Po kilku minutach jazdy po zboczach, w górę i dół, wjechaliśmy do ogromnej, szarej, księżycowej doliny z dziesięcioma kraterami.
🧿 Monumentalny widok zapierał dech w piersiach. Największy z kraterów – Stefanos - ma około 260 metrów średnicy i 30 metrów głębokości. O Nisiros mówi się, że to "zielony wulkan". Choć same kratery stanowią księżycowy krajobraz, to ich pobocza obfitują w bujną roślinność i faunę.
🧿 Oprócz wielu gatunków roślin, można spotkać tu ogromne szare jaszczurki, sokoły, błękitne wrony czy kozły. Droga w tzw. kalderze (ogromnym zagłębieniu powstałym w wyniku erupcji i wybuchu stożka wulkanu – red.) kończy się przy zacienionym sklepiku z przekąskami i pamiątkami.
🧿 Prowadzi go znany, grecki aktor, który osiadł na wyspie. O tym dowiedziałem się dopiero po fakcie, od przewodniczki, w drodze powrotnej z wulkanu. Otóż facet w sklepiku zupełnie nie przypominał klasycznego Greka: długie, kręcone blond włosy i niebieskie oczy. W każdym razie, sprzedawca – aktor bardziej przypominał amerykańskiego wokalistę pop - rock Michaela Boltona, niż greckiego Demisa Roussosa. Gdy kupowałem u niego pamiątkowy magnes na lodówkę z napisem "Nisiros" oraz parę kawałków zastygłej masy z fumaroli w ręcznie malowanym pudełku, nie miałem świadomości, że wspomagam na "emeryturze" znanego greckiego aktora.
Poczuj oddech Polivitisa
🧿 Po wyjściu z autobusu nasze nozdrza zaatakowała intensywna woń siarki, przypominająca zapach zgniłych jaj. Odpowiadały za nią żółto – zielone fumarole, czyli wyziewy składników lotnych magmy. Wydobywały się z nich gazy, m.in. dwutlenek siarki. Ogromnego "Stefana" mogliśmy podziwiać nie tylko z góry, ale schodząc na jego powierzchnię, na głębokość 30 metrów. Nie każdy miał ochotę schodzić w dół, szczególnie gdy z nieba lał się ponad 40-stopniowy żar. Z drugiej strony, temperatura w kraterach sięga około 90 stopni.
🧿 Nasza ciekawość na tyle była jednak duża, że zeszliśmy do środka Stefanosa. Wulkan w lecie ma białą powierzchnię z licznymi, bulgoczącymi, żółto – zielonymi fumarolami, dlatego warto stąpać po nim w butach z grubszą podeszwą. Japonki czy sandały to duże ryzyko, no chyba, że chcemy wracać do Mandraki na boso, niczym Mr Cejrowski.
🧿 Za obecny kształt wulkanu odpowiada wybuch z 1522 roku. Mimo swoich złowrogich pomrukiwań i wydobywania się siarkowodoru, geolodzy uspokajają: wulkan jest w fazie wygaszania a jego ostatnią, znaczną aktywność zanotowano 134 lat temu. Mimo to, aktywność wulkanu monitują umieszczone na kraterze specjalne czujniki temperatury, które w razie zagrożenia ewentualną erupcją, uruchamiają alarm.
🧿 W ostatnich tygodniach o Nisiros znowu głośno. A to za sprawą serii trzęsień ziemi , które nawiedziły ten rejon Morza Egejskiego. Epicentrum wstrząsów znajdowało się właśnie u południowych wybrzeży wyspy Nisiros i objęło kilka innych greckich wysp, łącznie z Kretą, Kos czy Tilos. Dodajmy, że ostatnia erupcja w 1887 roku również była poprzedzona serią wstrząsów. Czyżby Polivotis się znowu obudził?
Jeśli Wam się podobało, to zapraszam na ciąg dalszy spaceru po stolicy Nirisos: biało - niebieskim miasteczku Mandraki. W tym poście dowiecie się, jakie jeszcze atrakcje zwiedzić na wulkanicznej wysepce, gdzie smacznie zjeść, poplażować i poczuć greckie Siga Siga. A tu link 👉: Wyspa Nisiros. Siga Siga w Mandraki.
1件のコメント