Zalipie. Wieś malowana w kwiaty
- Piotr Piotrowski
- 1 dzień temu
- 2 minut(y) czytania
Zalipie. Niewielka wieś w Małopolsce, w gminie Olesno. Tu wszystko jest w kwiatach. Drewniane chaty, szkoła, remiza, kościół, studnie, przydrożne krzyże a także niedawno wybudowane domy.

Do oddalonego od Tarnowa o ok. 30 km Zalipia dojedziemy autem z Warszawy w 3 godziny z kwadransem, z Wrocławia - w 4,5 godziny, Poznania – 5,5 godziny. Z Gdańska podróż trwa 6,5 godzin. My Zalipie odwiedziliśmy wracając z Krynicy – Zdrój, która stanowiła dla nas bazę wypadową do zdobycia beskidzkich szczytów: Lackowej i Radziejowej. I Wam też polecam Zalipie jako podróżniczy "deser" lub "przystawkę", gdy będziecie podziwiać piękno Małopolski czy zdobywać szczyty polskich gór. Nam obejrzenie większości chat, zagród i kościoła zajęło około 2 godziny lekkim spacerkiem.



Zwiedzanie wsi zacznijcie od Dom Malarek, który stanowi centrum lokalnej kultury. Obok znajduje się bezpłatny parking, jest też sklep z pamiątkami. To ośrodek kultury, więc możecie zobaczyć salę widowiskową, kilka wystaw na temat twórczości tutejszych mieszkańców, poznać tradycję malowania a nawet wziąć udział w warsztatach.






Tutaj też otrzymacie broszurkę z mapką ponumerowanych, najważniejszych obiektów tej kwietnej wioski, które warto obejrzeć.



Drugim miejscem, które koniecznie musicie odwiedzić, jest oddalona od Domu Malarek o ok. 1,7 km Zagroda Felicji Curyłowej. Tu też zaparkujcie bezpłatnie auto, na żwirowym placu z małą gastronomią i pamiątkami. Na zwiedzanie skansenu zarezerwujcie sobie około pół godziny. Zobaczycie w nim tradycyjne, malowane chaty i życie dawnej mieszkanki wsi.




My postanowiliśmy zobaczyć jak najwięcej "po drodze", więc auto zostawiliśmy przy Zagrodzie i do Domu Malarek zrobiliśmy sobie spacer. Kolorowane kwiatami budynki są porozrzucane po wsi, więc przygotujcie się na kilkukilometrową wędrówkę. Jeśli ktoś nie lubi za dużo chodzić, no to można podjechać autem z Domu Malarek do Zagrody Felicji Curyłowej.




Wujek "Gooogle" podpowiedział nam, że zwyczaj ozdabiania wiejskich izb kwiecistymi malunkami zaczął się w Zalipiu już z końca XIX wieku, kiedy to mieszkanki wsi zaczęły dekorować wnętrza chałup kwiatami wykonanymi z bibułki, wycinankami i pająkami ze słomy wiszącymi u powały oraz malowanymi na ścianach kwiatami.




Malowidła wykonywały również także na zewnętrznych ścianach budynków, studniach i płotach. Dziś jest ponad dwadzieścia takich malowanych domów, nie licząc kwietnych akcentów na nowszych budynkach. Zalipiańskie malarstwo odkrył dla etnografii w 1906 roku Władysław Hickel, krakowski urzędnik, publikując swoje obserwacje w lwowskim roczniku „Lud” (obecnie kwartalnik "Konteksty. Polska Sztuka Ludowa").




Warto obejrzeć wszystkie ponad 20 budowli, ale ja szczególnie polecam zobaczyć zagrody "Malowany miś", "Malowany Ul" oraz "Janeczkowo". Bardzo ciekawie prezentuje się też wnętrze izby regionalnej "Trendy z przeszłości", gdzie wnuczka malarki - właścicielki opowie nam wiele ciekawostek z życia swojej rodziny i oprowadzi po wszystkich, pięknie zdobionych i malowanych komnatach. Kwiaty są tu wszędzie – na piecach, gankach, firankach, drzwiach, ścianach, ławkach....




Warto też zobaczyć bogato zdobione w zalipiańskie motywy wnętrze pobliskiego kościoła, malowane studnie, krzyże, rowery. Mi najbardziej w oko wpadła chata niedaleko izby regionalnej "Trendy z przeszłości", obecnie odnawiania.





Komentarze