Saksonia słynie z miśnieńskiej porcelany, bajecznych skalnych miast z mostem Bastei i klasztorem na górze Oybin na czele czy pieczołowicie odrestaurowanego po II wojnie światowej Drezna, w którym od barokowych cudów architektury można dostać zawrotu głowy. Nieco w cieniu tych atrakcji stoi pałac myśliwski Moritzburg - jedna z najpiękniejszych takich budowli na wodzie w tym landzie Niemiec. Warto go zwiedzić, będąc np. na wycieczce w Dreźnie czy Miśni.
Barokową rezydencję zwiedzicie w dwie godziny, licząc również spacer po parku i okolicy. Pierwszy zameczek myśliwski zbudował tutaj w latach 1542-46 saski książę Maurycy Wettin.
Facet, jak większość ówczesnych władców w Europie, uwielbiał polować a że lasy Friedewald w pobliżu Drezna bogate były w dziczyznę, na granitowym wzniesieniu polecił wybudować myśliwski pałacyk. Nazwał go od swojego imienia, stąd Moritzburg.
Pierwotnie renesansowa budowla szybko stała się centrum spotkań najbardziej wytrawnych łowczych w Saksonii. Blisko dwieście lat później, na barokową rezydencję przebudował ją dobrze nam znany August II Mocny, elektor saski i król I Rzeczpospolitej.
Czterokondygnacyjne wieże zyskały baniaste hełmy, sam pałac - niższy o jedno piętro - nie ujawnia tego, co skrywają bajeczne wnętrza. Nasz saski król miał rozmach. W imponujący sposób przebudował zameczek w barokowe cudeńko pośrodku rozległego kompleksu parkowego z licznymi stawami. August planował urządzać tutaj swoje ekstrawaganckie przyjęcia i polowania. Wedle słynnego hasła "za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa”.
Facet nie tylko miał krzepę i zginał gołymi rękami podkowy, ale i sypiał z tysiącami kobiet, od szlachcianek i arystokratek po chłopki. Z kochankami spłodził około 300 nieślubnych dzieci, choć sam przyznał się do 11. I nie musiał się martwić o los ich matek i swoich potomków z "nieprawego łoża", bo mu jako królowi i elektorowi wszystko było wolno.
Salonowy przepych, kobiety, wino i wystawne imprezy były jego życiową dewizą Augusta. Miał wiele rezydencji, ale to w Moritzbugu marzyły mu się nie tylko zakrapiane balety, wystawne bankiety ale i bitwy morskie! Marzył o wzniesienie przy pałacu Świątyni Diany, otoczonej wybiegami dla egzotycznych zwierząt: lwów, gepardów czyi żubrów. Dopełnieniem miały być inscenizacje morskich bitew na pałacowym stawie.
Na zwiedzanie samego pałacu (czynnego w godz. 10.00 - 18.00, ostatnie wejście - 16.30) zaplanujcie maksymalnie godzinę. Bilet normalny kosztuje 12 euro, ulgowy - 10 euro. Łączony ze zwiedzaniem bażanciarni - odpowiednio 15 i 12 euro. Dla grup zorganizowanych (powyżej 15 osób) jest zniżka w wysokości 2 euro. Niewiele, ale zawsze można dołożyć do kawy w pałacowej restauracji.
W zwiedzaniu pomoże wam tablet, który ponawiguje was po wszystkich salach i komnatach. W każdej z nich znajduje się stół z ekranem, do którego przykładacie tablet. Skanując obraz, otrzymujecie porcję informacji o każdym pomieszczeniu i dawnym życiu na pałacu. Oczywiście, opis wraz z mapą jest w języku polskim, który wybieracie w menu programu.
Jak pierwszą zwiedzamy salę kamienną, w której porazi Was ilość zgromadzonych poroży. Większość z nich to zdobycze Augusta II Mocnego.
To tu właśnie, w Moritzburgu znajduje się jedna z najważniejszych na świecie kolekcji trofeów myśliwskich. Oprócz legendarnego poroża z 66 odrostkami, wśród wielu trofeów znajduje się również poroże wymarłego już jelenia olbrzymiego.
Wrażenie robi też kaplica, która powstała z inicjatywy księcia Jana Jerzego II w roku 1661. Po koronacji Augusta II Mocnego na króla Polski przemianowano ją z ewangelickiej na katolicką. Nadal są tutaj odprawiane nabożeństwa. Zobaczymy ją z górnej kondygnacji, bo samo pomieszczenie na razie nie jest udostępniane do zwiedzania.
W sali jadalnej zobaczymy w sumie 71 poroży i stół nakryty słynną, miśnieńską porcelaną.
W pałacu znajdują się największe zbiory skórzanych tapet w Europie. 11 z pierwotnie 60 pokoi z barokowymi zdobieniami ściennymi zachowało się do dzisiaj. Milimetr po milimetrze odrestaurowywane są kolejne sceny z motywami mitologii antycznej prezentowane na tapetach. Centralną rolę odgrywa Diana, bogini polowania.
W sali bilardowej będziemy podziwiać piękne malowidła, oczywiście ze scenami z polowań.
Kulminacją pałacowych zachwytów jest "Pokój z piór". Wrażenie robi łoże z baldachimem, zrobione z dwóch milionów ptasich piór! To światowy unikat. Wśród wielu legend na temat tego dzieła jedna głosi, że jest on tronem meksykańskiego króla, inna, że stworzyły ją pokolenia indiańskich niewolników z piór południowoamerykańskich ptaków.
Pióra w łożu przedstawiają motywy roślinne i wiaty, podobnie jak cztery naścienne tapiserie.
PARK
Drugą godzinę poświęćcie na spacer po parku i małym pałacyku - dawnej bażanciarni. Choć park nie powala roślinnością, to jednak ma kilka ciekawych obiektów. Komu nie chcę się chodzić, do pobliskiego Pałacu Bażanciego może dojechać dorożką.
Wychodząc z pałacu, idziemy w lewo. Tam, nad wodą przywita nas stado gęsi, które stały się już pałacowymi maskotkami.
Park zaaranżował z polecenia Augusta II znakomity drezdeński architekt, Matthäus Daniel Pöppelmann, który miał stworzyć nowe stawy i wybiegi dla zwierząt. Ambitne plany przebudowy pałacu i otoczenia przerwała śmierć Mocnego w 1733 roku. Choć park nigdy nie został ukończony a lwy nigdy nie wkroczyły do niego, dobrze można sobie wyobrazić jego pierwotnie planowany rozmiar.
Od ponad 30 lat trwa rekonstrukcja parku wedle projektu z roku 1740 roku. Warto się przespacerować jego alejkami wzdłuż i wszerz. Wszak, kryje w sobie kilka ciekawych, oryginalnych budowli. Szczególnie ciekawą jest Pałacyk Bażanci, z własnym miniaturowym portem i jedyną latarnią Saksonii. Służyły one książęcemu towarzystwu dworskiemu w XVIII wieku jako tło dla przejażdżek po pałacowym stawie.
To tutaj odbyła się inscenizacja bitwy pod Dardanelami z roku 1770 roku, przeprowadzonej podczas wojny rosyjsko-tureckiej. W inscenizacji bitwy brały udział dwie dwumasztowe książęce fregaty. Molo i tzw. Dardanele między wielkim stawem i kanałem zapełniono małymi armatami, z których niczym fajerwerki wystrzeliwano pociski. Każdego roku w zimie Moritzburg przekształca się w czarujące kulisy legendarnego filmu "Trzy orzeszki dla Kopciuszka". Jego wielbiciele podążają wtedy śladami księżniczki w oryginalnym miejscu kręcenia filmu.
W Moritzburgu nie brakuje polskich akcentów. Przed wejściem do parkowej alei stoją dwa słupy poczty konnej z czasów Augusta Mocnego (1730 r.), oczywiście z herbem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Słupy milowe budowane wówczas na trasie poczty drezdeńsko-warszawskiej. Aby usprawnić komunikację pomiędzy Polską a Saksonią zmierzono wszystkie trasy i ustawiono na nich tabele odległości.
Podobny herb zauważymy na fasadzie powyżej głównego wejścia do zamku. Pięknie odrestaurowane zostały również monogramy AR, które oznaczają po prostu Augustus Rex (August Król). Monarcha z dumą podkreślał swoją pozycję – w Saksonii był on elektorem, ale nie był królem i dopiero polska korona dała mu ten zaszczytny i poważany w Europie tytuł.
Oczywiście, jak to w Niemczech, i przy Moritzburgu biegną ścieżki rowerowe, łączące miasto z Dreznem, Miśnią i innymi atrakcjami tej części Saksonii.
W pobliżu zamku warto też zwiedzić rodzinny dom i muzeum Käthe Kollwitz - słynnej niemieckiej graficzki i rzeźbiarki.
Przy pałacu jest spory, płatny parking oraz klimatyczne knajpki.
No to życzę Wam Miłego zwiedzania!
コメント