top of page
Zdjęcie autoraPiotr Piotrowski

Myśliwski pałac Moritzburg, czyli rogi, skóra i pióra!


Saksonia słynie z miśnieńskiej porcelany, bajecznych skalnych miast z mostem Bastei i klasztorem na górze Oybin na czele czy pieczołowicie odrestaurowanego po II wojnie światowej Drezna, w którym od barokowych cudów architektury można dostać zawrotu głowy. Nieco w cieniu tych atrakcji stoi pałac myśliwski Moritzburg - jedna z najpiękniejszych takich budowli na wodzie w tym landzie Niemiec. Warto go zwiedzić, będąc np. na wycieczce w Dreźnie czy Miśni.

Barokową rezydencję zwiedzicie w dwie godziny, licząc również spacer po parku i okolicy. Pierwszy zameczek myśliwski zbudował tutaj w latach 1542-46 saski książę Maurycy Wettin.

Facet, jak większość ówczesnych władców w Europie, uwielbiał polować a że lasy Friedewald w pobliżu Drezna bogate były w dziczyznę, na granitowym wzniesieniu polecił wybudować myśliwski pałacyk. Nazwał go od swojego imienia, stąd Moritzburg.

Pierwotnie renesansowa budowla szybko stała się centrum spotkań najbardziej wytrawnych łowczych w Saksonii. Blisko dwieście lat później, na barokową rezydencję przebudował ją dobrze nam znany August II Mocny, elektor saski i król I Rzeczpospolitej.

Czterokondygnacyjne wieże zyskały baniaste hełmy, sam pałac - niższy o jedno piętro - nie ujawnia tego, co skrywają bajeczne wnętrza. Nasz saski król miał rozmach. W imponujący sposób przebudował zameczek w barokowe cudeńko pośrodku rozległego kompleksu parkowego z licznymi stawami. August planował urządzać tutaj swoje ekstrawaganckie przyjęcia i polowania. Wedle słynnego hasła "za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa”.

Facet nie tylko miał krzepę i zginał gołymi rękami podkowy, ale i sypiał z tysiącami kobiet, od szlachcianek i arystokratek po chłopki. Z kochankami spłodził około 300 nieślubnych dzieci, choć sam przyznał się do 11. I nie musiał się martwić o los ich matek i swoich potomków z "nieprawego łoża", bo mu jako królowi i elektorowi wszystko było wolno.

Salonowy przepych, kobiety, wino i wystawne imprezy były jego życiową dewizą Augusta. Miał wiele rezydencji, ale to w Moritzbugu marzyły mu się nie tylko zakrapiane balety, wystawne bankiety ale i bitwy morskie! Marzył o wzniesienie przy pałacu Świątyni Diany, otoczonej wybiegami dla egzotycznych zwierząt: lwów, gepardów czyi żubrów. Dopełnieniem miały być inscenizacje morskich bitew na pałacowym stawie.

Na zwiedzanie samego pałacu (czynnego w godz. 10.00 - 18.00, ostatnie wejście - 16.30) zaplanujcie maksymalnie godzinę. Bilet normalny kosztuje 12 euro, ulgowy - 10 euro. Łączony ze zwiedzaniem bażanciarni - odpowiednio 15 i 12 euro. Dla grup zorganizowanych (powyżej 15 osób) jest zniżka w wysokości 2 euro. Niewiele, ale zawsze można dołożyć do kawy w pałacowej restauracji.

W zwiedzaniu pomoże wam tablet, który ponawiguje was po wszystkich salach i komnatach. W każdej z nich znajduje się stół z ekranem, do którego przykładacie tablet. Skanując obraz, otrzymujecie porcję informacji o każdym pomieszczeniu i dawnym życiu na pałacu. Oczywiście, opis wraz z mapą jest w języku polskim, który wybieracie w menu programu.

Jak pierwszą zwiedzamy salę kamienną, w której porazi Was ilość zgromadzonych poroży. Większość z nich to zdobycze Augusta II Mocnego.

To tu właśnie, w Moritzburgu znajduje się jedna z najważniejszych na świecie kolekcji trofeów myśliwskich. Oprócz legendarnego poroża z 66 odrostkami, wśród wielu trofeów znajduje się również poroże wymarłego już jelenia olbrzymiego.

Wrażenie robi też kaplica, która powstała z inicjatywy księcia Jana Jerzego II w roku 1661. Po koronacji Augusta II Mocnego na króla Polski przemianowano ją z ewangelickiej na katolicką. Nadal są tutaj odprawiane nabożeństwa. Zobaczymy ją z górnej kondygnacji, bo samo pomieszczenie na razie nie jest udostępniane do zwiedzania.

W sali jadalnej zobaczymy w sumie 71 poroży i stół nakryty słynną, miśnieńską porcelaną.

W pałacu znajdują się największe zbiory skórzanych tapet w Europie. 11 z pierwotnie 60 pokoi z barokowymi zdobieniami ściennymi zachowało się do dzisiaj. Milimetr po milimetrze odrestaurowywane są kolejne sceny z motywami mitologii antycznej prezentowane na tapetach. Centralną rolę odgrywa Diana, bogini polowania.

W sali bilardowej będziemy podziwiać piękne malowidła, oczywiście ze scenami z polowań.

Kulminacją pałacowych zachwytów jest "Pokój z piór". Wrażenie robi łoże z baldachimem, zrobione z dwóch milionów ptasich piór! To światowy unikat. Wśród wielu legend na temat tego dzieła jedna głosi, że jest on tronem meksykańskiego króla, inna, że stworzyły ją pokolenia indiańskich niewolników z piór południowoamerykańskich ptaków.

Pióra w łożu przedstawiają motywy roślinne i wiaty, podobnie jak cztery naścienne tapiserie.

PARK

Drugą godzinę poświęćcie na spacer po parku i małym pałacyku - dawnej bażanciarni. Choć park nie powala roślinnością, to jednak ma kilka ciekawych obiektów. Komu nie chcę się chodzić, do pobliskiego Pałacu Bażanciego może dojechać dorożką.

Wychodząc z pałacu, idziemy w lewo. Tam, nad wodą przywita nas stado gęsi, które stały się już pałacowymi maskotkami.

Park zaaranżował z polecenia Augusta II znakomity drezdeński architekt, Matthäus Daniel Pöppelmann, który miał stworzyć nowe stawy i wybiegi dla zwierząt. Ambitne plany przebudowy pałacu i otoczenia przerwała śmierć Mocnego w 1733 roku. Choć park nigdy nie został ukończony a lwy nigdy nie wkroczyły do niego, dobrze można sobie wyobrazić jego pierwotnie planowany rozmiar.

Od ponad 30 lat trwa rekonstrukcja parku wedle projektu z roku 1740 roku. Warto się przespacerować jego alejkami wzdłuż i wszerz. Wszak, kryje w sobie kilka ciekawych, oryginalnych budowli. Szczególnie ciekawą jest Pałacyk Bażanci, z własnym miniaturowym portem i jedyną latarnią Saksonii. Służyły one książęcemu towarzystwu dworskiemu w XVIII wieku jako tło dla przejażdżek po pałacowym stawie.

To tutaj odbyła się inscenizacja bitwy pod Dardanelami z roku 1770 roku, przeprowadzonej podczas wojny rosyjsko-tureckiej. W inscenizacji bitwy brały udział dwie dwumasztowe książęce fregaty. Molo i tzw. Dardanele między wielkim stawem i kanałem zapełniono małymi armatami, z których niczym fajerwerki wystrzeliwano pociski. Każdego roku w zimie Moritzburg przekształca się w czarujące kulisy legendarnego filmu "Trzy orzeszki dla Kopciuszka". Jego wielbiciele podążają wtedy śladami księżniczki w oryginalnym miejscu kręcenia filmu.

W Moritzburgu nie brakuje polskich akcentów. Przed wejściem do parkowej alei stoją dwa słupy poczty konnej z czasów Augusta Mocnego (1730 r.), oczywiście z herbem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Słupy milowe budowane wówczas na trasie poczty drezdeńsko-warszawskiej. Aby usprawnić komunikację pomiędzy Polską a Saksonią zmierzono wszystkie trasy i ustawiono na nich tabele odległości.

Podobny herb zauważymy na fasadzie powyżej głównego wejścia do zamku. Pięknie odrestaurowane zostały również monogramy AR, które oznaczają po prostu Augustus Rex (August Król). Monarcha z dumą podkreślał swoją pozycję – w Saksonii był on elektorem, ale nie był królem i dopiero polska korona dała mu ten zaszczytny i poważany w Europie tytuł.

Oczywiście, jak to w Niemczech, i przy Moritzburgu biegną ścieżki rowerowe, łączące miasto z Dreznem, Miśnią i innymi atrakcjami tej części Saksonii.

W pobliżu zamku warto też zwiedzić rodzinny dom i muzeum Käthe Kollwitz - słynnej niemieckiej graficzki i rzeźbiarki.

Przy pałacu jest spory, płatny parking oraz klimatyczne knajpki.

No to życzę Wam Miłego zwiedzania!


1419 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

コメント


Spodobało się? Zapisz się na moją listę mailingową:

bottom of page